Zwykle między północą a godziną szóstą rano koncentracja człowieka spada do krytycznie niskiego poziomu. Wtedy nawet najlepszym pracownikom mogą przydarzyć się idiotyczne wpadki - stwierdził prof. Martin Moore-Ede z Uniwersytetu Harvarda w USA. Czyżby fabryki Audi pracowały tylko na dzienne zmiany? Nowe S3, którym mieliśmy okazję jeździć, imponuje jakością. Ale nie tylko...
Ten dzień zaczął się na dobre, zanim wstało słońce. Już o piątej rano spotkaliśmy się na lotnisku. W Monachium poznałem świetny sposób na przebudzenie. Białe Audi S3. Za jego kierownicą szybko osiągnąłem szczyty koncentracji. Tym bardziej że właśnie przed południem mamy ponoć najbardziej wydajny umysł. Podróżowałem autostradą z Monachium do Norymbergi, siedząc w sportowym fotelu przystosowanym do szelkowych pasów, dzierżąc przyciętą od dołu kierownicę (taki fotel i taka kierownica dostępne w opcji). S3 od zwykłego A3 różni się hamulcami, kształtem zderzaków, dodatkowymi spoilerami oraz wykonanym z aluminium i zmniejszającym prześwit o 2,5 cm sportowym zawieszeniem. Z tyłu S3 łatwo poznać po dyfuzorze i dwóch chromowanych rurach wydechowych. Nie są od parady. Patrzyłem na zestaw wskaźników, kręcąc z niedowierzaniem głową. Szybkościomierz wyskalowany do 300 km/h to nieczęsty widok w kompakcie. Czyżby sugestia konstruktorów, do czego zdolne byłoby to auto, gdyby pozbyć się niewidocznych kajdanów? S3 rozpędza się do elektronicznie ograniczonej prędkości 250 km/h (licznik wskazuje wtedy prawie 270 km/h), a setkę osiąga po 5,7 s. A więc o 1,2 s szybciej niż poprzednie S3.
Nowy silnik ma 265 KM. Jest mocniejszy i lżejszy (152 kg) od oferowanego w A3 250-konnego 3.2 VR6. To rozwinięcie znakomitego motoru znanego m.in. z Golfa GTI (200 KM), w którym VW po raz pierwszy skojarzył turbosprężarkę z bezpośrednim wtryskiem. Pięć lat temu rozmawiałem z inżynierem Audi, który wspominał o świetlanej przyszłości tego rodzaju silników benzynowych. Ich atutami miały być ponadprzeciętna kultura pracy, ekonomia i osiągi. Wtedy z rezerwą podchodziłem do tych rewelacji. Teraz widać, że pod względem innowacyjności Audi wyprzedziło konkurencję o kilka lat. Golf GTI z bezpośrednim wtryskiem, turbo oraz mechaniczną zautomatyzowaną skrzynią z dwoma sprzęgłami (DSG) debiutował w 2004 r. Kierunek był dobry. Potwierdza go autorytet w dziedzinie układów napędowych - BMW, które dopiero teraz zaczyna wprowadzać podobne rozwiązania do seryjnej sprzedaży. A Mercedes nawet jeszcze o tym nie mówi.
Ponieważ na autostradzie ruch się nieco przerzedził, mocniej wcisnąłem gaz. Przy 2 tys. obr. silnik wyraźnie się ożywił, a przy 2,5 z pomocą sprężarki złapał pełny oddech, mocno wciskając mnie w fotel. I tak trzymał prawie do 7 tys. obr./min. Nie ma dolegliwości typowej dla silników turbo, czyli zadyszki na wysokich obrotach. Turbodziura też jest niemal niewyczuwalna. Jedyną rzeczą, do której można się przyczepić, jest świdrujący uszy świst dochodzący do wnętrza, kiedy sprężarka daje z siebie wszystko. Nie jest głośny, ale jego wysoka częstotliwość może drażnić.
Moment obrotowy silnika S3 nieco później niż w Golfie GTI łapie najwyższy pułap, ale moc wciąż narasta bardzo łagodnie. Trudno się dziwić - ma przecież 265 KM, ale tylko dwa litry. W tej kategorii pojemnościowej to najlepsza konstrukcja, jaką obecnie oferuje się w seryjnych samochodach. Jest bardziej cywilizowana i oszczędniejsza od sportowej jednostki kultowego Mitsubishi Lancera Evo IX.
Zwykle tuż po obiedzie organizm wpada w niż wydolnościowy. Wygląda na to, że śródziemnomorskie zwyczaje to całkiem dobry pomysł. Tylko jak przekonać przełożonego, że sjesta podnosi wydajność pracy? Zamiast drzemki po lunchu trafiła mi się kolejna przejażdżka. Tym razem trasa wiodła nieco bardziej wymagającą, krętą drogą. S3 jak każde Audi zachwyca jakością wykonania. Nie gorsze wrażenie pozostawiają pozycja za kierownicą i układ jezdny. Mam wrażenie, że nowe Audi wykute jest z jednego kawałka. Nie wyczuwa się wibracji w zawieszeniu czy układzie kierowniczym. Wrażenia z pracy hamulców, sprzęgła i skrzyni biegów też mogą uchodzić za wzór. Wchodziłem w kolejne zakręty. Samochód pozostawał niezwykle stabilny i błyskawicznie reagował na polecenia kierowcy. Utwardzone i obniżone o 2 cm zawieszenie, 18-calowe koła z oponami 225/40 i napęd na cztery koła z elektronicznie sterowanym sprzęgłem lepkościowym świetnie zdają egzamin.
Po chwili dotarło do mnie, że konstrukcyjnie Audi S3 przypomina Subaru Imprezę STI i Lancera Evo. Wszystkie są kompaktami z napędem na cztery koła i silnikiem turbo o mocy przekraczającej 250 KM. To skojarzenie nie mogło skończyć się inaczej niż zjazdem na szutrową drogę. Nie przeraziło mnie to, że zawieszenie Audi ma niewielki skok i zestrojone jest tak, by dobrze spisywać się na asfalcie. Wcisnąłem guzik ESP, a na wyświetlaczu pojawiła się informacja, że wyłączony został tylko system antypoślizgowy. Co jest? Przytrzymałem przycisk na kilka sekund i dopiero wtedy komputer wyłączył ESP.
Naukowcy przekonują, że w okolicach godziny 15 najłatwiej przyswaja się informacje. Może i ja się czegoś nauczę na szutrze. Jedynka, gaz, sprzęgło i start. S3 rozpędza się niemal tak szybko jak na asfalcie. Tylko nadkola atakuje deszcz kamieni. Pierwsze zakręty samochód przejeżdżał jak po sznurku. Pewność, z jaką prowadziło się S3, dodała mi odwagi. Zaczęła się zabawa poślizgami. Nagle samochodem coś szarpnęło, a na desce rozdzielczej rozbłysła kontrolka ESP. Ki czort? Następne próby potwierdziły złe przeczucia. Również Audi dołączyło do grupy samochodów, w których ESP nie daje się całkowicie wyłączyć. System działa analogicznie do tego z Mercedesa. Pozwala na poślizgi, ale do pewnych granic. Jeśli elektronika uzna sytuację za skrajnie niebezpieczną, wkracza do akcji i stabilizuje samochód. Czuję, że Audi mnie ubezwłasnowolniło. To tak, jakby ktoś proponował mi przeprowadzkę do Szwajcarii. Chcesz mieszkać w pięknym i bogatym kraju i w Alpy na narty jechać tylko dwie godziny? OK, ale po dziesiątej nie możesz nawet zapalić ogniska, bo trzaskający ogień przeszkadza sąsiadom. Z wielkiej trójki już tylko BMW pozostawia wolność. Zobaczymy jak długo. Każdy organizm podlega określonym rytmom biologicznym. Ale tylko człowiek ma wielką zdolność adaptowania się do zmiennych warunków. Chyba nie pozostanie już nic innego, jak przystosować się do życia z ESP.
Nowe S3 w Niemczech kosztuje 35 tys. euro. Wśród konkurentów jest BMW 130i (265 KM), ale jemu bliżej do bardziej cywilnego Audi A3 3.2 (250 KM). Jeśli uważasz, że i Audi, i BMW są za bardzo kulturalne, pozostają ci ordynusy takie jak Impreza STi czy Lancer Evo, za które zapłacisz niewiele więcej.
Rewelacyjny silnik, pewnie pracujące zawieszenie, znakomite wykonanie, wysoki komfort podróżowania jak na usportowiony samochód
Nieco drażniący świst turbosprężarki, brak możliwości całkowitego wyłączenia ESP, wysoko umieszczone siedziska
Audi przedstawiło kolejny samochód, który prezentuje najwyższy poziom techniczny w każdym calu. Jest usportowione, ale jak najbardziej nadaje się do jazdy na co dzień.