• Link został skopiowany

Tesla przejechała 1,2 mln mil. Ma 14. silnik i 4. baterię. "A moja Toyota..."

Blisko dwa miliony kilometrów pokonane Teslą to świetne osiągnięcie. Tyle że średnia trwałość silnika w tym konkretnym modelu nie przekraczała 138 tys. km... Taki wynik sprawia, że Modelowi S bliżej jest do Poloneza niż beczki, czy legend Toyoty.
Tesla Model S I
fot. Tesla

W serwisie Facebook na profilu Engineering & Science pojawiła się ciekawa informacja dotycząca Tesli Model S. Mówi ona o tym, że jeden z modeli dobił właśnie do przebiegu wynoszącego 1,2 mln mil. To oznacza mniej więcej 1,93 mln km. Czy zatem limuzyna Tesli jest tak trwała, jak legendarny Mercedes "beczka"? Zaraz, zaraz. O nie, nie tak szybko.

Zobacz wideo Kolizja na rondzie. Kierowca przesadził z prędkością i... alkoholem

Prawie 2 mln km to dużo? Na tym dystansie Tesla "zużyła" 14 silników i 4 baterie

Informacja mówi o tym, że Tesla co prawda osiągnęła taki wynik, ale nie bez większych problemów. Właściciel pojazdu w czasie eksploatacji zmienił... aż 14 silników i cztery zestawy baterii. Czy zatem amerykańska marka ma powód do radości? To dyskusyjne, bo zależy od perspektywy, z jakiej ocenimy wyczyn Tesli. Idealnie pokazuje to odpowiedź jednego z internautów, który napisał, że jeździ Toyotą 4Runner z 1990 r. i ona też pokonała milion mil. Tyle, że na oryginalnym silniku.

Kiedy czytałem o rekordowej Tesli, przypomniała mi się inna historia, właściciela Skody Octavii z "felernym" silnikiem 2.0 TDI z pompowtryskiwaczami. Opowiadał o tym, że opowiadanie o ułomności tego motoru to kłamstwo. Jego auto pokonało bowiem milion kilometrów. Właściciel Skody zapomniał jednak dodać, że w międzyczasie diesel cztery razy przeszedł remont głowicy... Rzeczywiście trwałość tego auta może imponować, ale już silnika mniej.

Kierowca Tesli wymieniał silnik średnio co 138 tys. km... Musiał spędzić sporo czasu w serwisie

Konieczność wymiany aż 14 silników i czterech zestawów baterii oznacza mniej więcej tyle, że z samych napraw właściciel mógłby sobie pewnie kupić co najmniej półtorej nowej Tesli Model S, chyba że część została wykonana na gwarancji. A nie chodzi o tani pojazd. Aktualnie za ten model trzeba zapłacić w salonie amerykańskiej marki co najmniej 508 tys. zł. Poza tym ta deklaracja pokazuje jeszcze jedno. Obawy kierowców dotyczące elektromobilności nie zawsze są wyssane z palca. Zakładając, że mówimy w tym przypadku o jednym z pierwszych wyprodukowanych Modeli S, oznacza to mniej więcej tyle, że właściciel wymieniał średnio:

  • ponad jeden silnik rocznie lub jeden silnik co niespełna 138 tys. km,
  • jedną baterię co trzy lata lub jedną baterię co 482 500 km.

Nowy akumulator co trzy lata? To nie brzmi dobrze. Warto jednak pamiętać, że przez ten czas auto mogło pokonać nawet 482 tys. km. To oznacza, że Model S tego wskaźnika wstydzić się nie musi. Dużo gorzej ma się sprawa w przypadku silników elektrycznych. Wymiana motoru średnio co 138 tys. km to zdecydowanie zbyt często. To oznacza, że właściciel miał pecha lub że trwałość jednostek Tesli utrzymuje się na takim samym poziomie, jak w... Polonezach z przełomu lat 80. i 90. XX wieku.

Więcej o: