Warszawa intensywnie modernizuje flotę autobusów miejskich, zmieniając ją na zeroemisyjną. Stolica dopiero co podpisała umowę z Solarisem na dostarczenie 50 przegubowców za 227,5 mln zł. A przecież cały czas trwają odwołania w kwestii zakupu trzydziestu 12-metrowych autobusów. Na tym jednak nie koniec. Bo MZA znów rusza na zakupy, tym razem autonomiczne.
Jan Kuźmiński, prezes MZA w Warszawie, powiedział naszym kolegom ze stołecznej "Wyborczej", że operator miejski szykuje się do ogłoszenia wielkiego przetargu na zakup autobusów. Podstawowe zamówienie ma dotyczyć 90 pojazdów. Kontrakt może zostać jednak nawet podwojony. Jak czytamy w Wyborczej, "w podstawowym zamówieniu będzie 50 przegubowców (z opcją na kolejne 50), oprócz tego 30 pojazdów 12-metrowych, w tym pięć autonomicznych, i dziesięć autobusów 10-metrowych. Wszystkie z silnikami elektrycznymi."
Tak, dobrze przeczytaliście. Warszawa chce kupić pięć autobusów autonomicznych. Czy to oznacza, że niedługo na ulicach stolicy pojawią się pojazdy, które będą jeździć bez kierowcy? I tak, i nie. Chodzi konkretnie o autobusy, które da się przystosować do jazdy autonomicznej. Funkcja ta nie będzie jednak na razie wykorzystywana w ruchu drogowym. Bardziej chodzi o to, aby pojazdy były w stanie np. samodzielnie parkować na zajezdni. Przynajmniej na razie, bo takie testy sprawią, że Warszawski Transport Miejski będzie mógł poznać możliwości i ograniczenia takich pojazdów. Kto wie, może za kilka lat również na stołecznych ulicach ujrzymy autobusy bez kierowców?
Na tym jednak inwestycje MZA się nie kończą. Spółka w swojej bazie przy ul. Włościańskiej na Żoliborzu przygotowuje właśnie 10 ładowarek dla autobusów. Każda będzie miała dwie wtyczki. W efekcie operator będzie w stanie tu naładować nawet do 40 autobusów dziennie. Padło na żoliborską zajezdnię, bo w tym punkcie MZA miało dostęp do łącza prądu o dużej mocy. Nie było problemu z budową ładowarek.
Dodatkowo tylko w tym tygodniu Warszawie udało się uzgodnić dofinansowanie z Krajowego Programu Odbudowy na zakup 80 autobusów elektrycznych, a do tego pojazdy zasilane gazem płynnym (LNG) i sprężonym (CNG) oraz wodorem. W tym przypadku mówimy o kwocie na poziomie 461,1 mln zł.
Blisko pół miliarda zł robi wrażenie. W tym jednak przypadku na przetargi nieco poczekamy. Środki dopiero co zostały zakontraktowane. Plan ich wydatkowania nie jest zatem jeszcze gotowy. To raz. Dwa, sporna pozostaje kwestia zakupu pojazdów o zasilaniu wodorowym. Na ten cel ma trafić blisko 109 mln zł. MZA nie kwapi się do zakupu pojazdów zasilanych ogniwem paliwowym. Wodór jest drogi w tankowaniu. Na tyle drogi, że eksploatacja takich pojazdów okazuje się dwukrotnie droższa od autobusów z silnikiem diesla.
Na koniec jeszcze jedno pytanie. Skąd Warszawa ma pieniądze na tak szeroko zakrojone zakupy? To wynik działania dwóch czynników. Pierwszym są zmiany podatkowe. Te sprawiają, że w kasie stolicy zostaje więcej środków na inwestycje. Drugim jest kwestia wsparcia finansowego z Unii Europejskiej. Dzięki temu MZA ma środki na modernizację taboru, a spółka już dziś "operuje" liczbą 200 autobusów elektrycznych. Po zakończeniu zaplanowanych tylko na dziś dostaw, pojazdy o zasilaniu elektrycznym będą stanowić niemal 25 proc. taboru dopuszczonego do ruchu.