W zeszłym roku Porsche odnotowało ok. 3 proc. spadek sprzedaży względem wyników z 2023 roku. Łącznie w ręce klientów przekazało 310,7 tys. pojazdów. Największe znaczenie miał spadek popytu na rynku chińskim, gdzie też producent dostarczył ok. 59,6 tys. aut, a więc o ok. 28 proc. mniej niż przed rokiem. Zmiana ta wynika z pogarszającej się sytuacji gospodarczej w Chinach, a zwłaszcza kryzysu na rynku nieruchomości — Chińczycy wydają się niechętnie wydawać pieniądze na dobra luksusowe, w tym samochody. Wkrótce na drodze niemieckiego producenta może stanąć kolejna przeszkoda.
Członkom zarządu Porsche humoru na pewno nie poprawiają doniesienia ze Stanów Zjednoczonych, które aktualnie są dla marki najważniejszym rynkiem zbytu. Nowy-stary prezydent Donald Trump z przytupem rozpoczął swoją drugą kadencję. Chcąc nieco rozbujać gospodarkę i wkręcić ją na wyższe obroty, zaczął na prawo i lewo wprowadzać różnorakie cła. Teraz przyszła kolej na Unię Europejską.
Joe Biden niejako wyręczył Trumpa z zadania podwyższenia cła na chińskie samochody, które zwiększono czterokrotnie z poziomu 25 do 100 proc. Poprzedni prezydent nie zmienił jednak stanowiska w kwestii pojazdów z Europy. Jego następca wydaje się nie mieć żadnych sentymentów i prawdopodobnie, kierując się swoistym izolacjonizmem, podwyższy stawkę na większość produktów z UE, w tym samochody.
Zdaniem Trumpa taka decyzja pomogłaby sprowadzić do USA nowych inwestorów, którzy chcąc ominąć cła, musieliby rozpocząć produkcję na terenie Stanów. Niestety, podczas gdy inni niemieccy producenci od dawna mają fabryki w krainie hamburgerów i broni palnej, Porsche wszystkie swoje pojazdy produkuje w Niemczech, a następnie eksportuje je za granicę.
Wprowadzenie ceł byłoby dla Porsche dość trudne do przyjęcia, zwłaszcza że po spadku sprzedaży w Chinach USA jest dla niego aktualnie najważniejszym rynkiem zbytu. "Jeśli stawka celna znacznie przekroczy 10 proc., wówczas producenci aut będą musieli rozważyć przeniesienie części produkcji do USA" - stwierdził Michael Dean analityk Bloomberg Intelligence, cytowany przez Puls Biznesu. Jak dodaje, najwięcej do stracenia ma właśnie Porsche.
Jak łatwo można przewidzieć, przy spadającej sprzedaży konieczność stworzenia od podstaw nowej fabryki i częściowego przeniesienia produkcji do USA zmusi producenta do zamknięcia części linii produkcyjnych w Niemczech oraz zwolnienia setek pracowników. A to będzie również sporym ciosem wymierzonym w europejskich poddostawców części.
Warto zaznaczyć, że pierwsze cła na UE zostały już nałożone. Mowa tutaj o 25 proc. stawce celnej na stal i aluminium. Unijne władze nie zamierzają jednak czekać z założonymi rękoma. Jak stwierdziła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, decyzja amerykańskiego rządu spotka się z odpowiednią kontrą, a odpowiedzią na nią będą "stanowcze i proporcjonalne środki". W nieco bardziej wyważony sposób wypowiada się premier Donald Tusk. "Nie panikujemy, ale przygotowujemy się do ewentualnych konsekwencji wyższych ceł na stal i aluminium" - stwierdził szef polskiego rządu.