• Link został skopiowany

Czy można dostać dopłatę do elektrycznego samochodu dwa razy? Okazuje się, że tak

Dopłatę do zakupu elektryka można dostać dwa razy. To oznacza nawet 67 tys. zł dotacji. Kwota jest na tyle wysoka, że sprytnemu kierowcy pozwala nawet mocno dochodowo zainwestować pieniądze. Pokazujemy to na przykładzie.
Mój Elektryk 2.0. Ile wynosi dopłata do elektryka w nowej edycji programu? (zdj. ilustracyjne)
Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl

3 lutego 2024 r. wystartował nowy program dotacji do zakupu samochodów elektrycznych. W jego przypadku podstawowa zasada jest jedna. Pojedynczy obywatel może się starać o dofinansowanie tylko raz. No może z małym "ale". Bo okazuje się, że tylko raz dotyczy tylko jednego programu. Nowy system dopłat kasuje listę uczestników poprzedniego.

Zobacz wideo Zamieszanie na przejeździe kolejowym w Przylepie. 3000 zł mandatu

Tylko raz, czyli de facto dwie dotacje na elektryka

Na trop tej sytuacji wpadła redakcja Autobloga. Jej autorzy opisują bowiem odpowiedź na pytanie, które padło podczas webinaru dotyczącego zasad nowego programu. Ktoś zapytał o możliwość zakupu auta elektrycznego z dofinansowaniem z "Mojego elektryka" i "NaszEauto". Odpowiedź? Ta była pozytywna. Taka sytuacja jest możliwa. Skorzystanie z dopłaty w pierwszym systemie nie eliminuje danej osoby z możliwości starania się o środki w drugim. Tylko raz oznacza zatem w tym przypadku i chwili obecnej tylko dwa razy.

Dwa programy dają nawet 67 tys. zł dofinansowania zakupu elektryka

W przypadku programu "Mój elektryk" standardowa kwota dofinansowania wynosiła 18 750 zł. Obowiązywała w przypadku auta o maksymalnej cenie na poziomie 225 tys. zł brutto. Gdy kierowca posiadał kartę dużej rodziny, kwota dotacji rosła do 27 000 zł. Jednocześnie likwidowany był próg cenowy dla pojazdu. W wariancie optymistycznym nabywca elektryka mógł zatem dostać nawet 27 tys. zł. Teraz do tej kwoty dołoży kolejne nawet 40 tys. zł. To zatem sprawia, że w ciągu kilku lat kierujący mógł obniżyć cenę dwóch nowych pojazdów nawet o 67 tys. zł.

Informacja brzmi, jak interes życia? Być może i tak. Prawda jest jednak taka, że dwukrotna możliwość skorzystania z dotacji na zakup elektryka z pewnością nie jest tanią przyjemnością. Nie jest to zatem "biznes" dla osób, które nie zarabiają dobrze. Z możliwości chętniej skorzystają kierowcy posiadający raczej spore oszczędności i dochody.

Dwa dofinansowania? Kierowca potencjalnie może na tym wręcz zarobić

W analizie powyższej sytuacji można nawet pójść dalej. Można posłużyć się konkretnym przykładem, aby pokazać, ile kierowca może skorzystać na takiej sytuacji. A więc tak (i wymyślając scenariusz maksymalnie optymistyczny):

  • Kierowca w 2022 r. kupił Nissana Leaf po liftingu. Zapłacił za auto 125 900 zł. Otrzymał jednak dofinansowanie o wartości 27 000 zł, bo miał kartę dużej rodziny. Zapłacił zatem za pojazd 98 900 zł.
  • Dziś – a więc po trzech latach eksploatacji i wygaśnięciu umowy na "Mojego elektryka" – takie auto można sprzedaż nawet za jakieś 90 tys. zł. To oznacza, że kierowca przez trzy lata mógł zanotować utratę wartości wynoszącą niespełna 9 tys. zł...
  • Kierowca sprzedaje 3-letniego Nissana za 90 tys. zł, a następnie idzie do salonu po nowego. Wybiera wersję wyprodukowaną w 2023 r., ale nadal nową. W efekcie bazowo płaci za pojazd 110 100 zł. Od tej kwoty odejmuje jednak 40 000 zł dofinansowania w programie "NaszEauto". Płaci zatem 70 100 zł za nowego elektryka segmentu C.

Powyższy przykład hipotetyczny jasno pokazuje ciekawy mechanizm. Kierowca "zainwestował" w samochód elektryczny blisko 100 000 zł. Dostał rządowej dotacji o wartości 67 000 zł. W ten sposób od 2022 r. nie stracił nawet złotówki, a do tego dostał po trzech latach nowe auto i jeszcze odzyskał prawie 20 000 zł. Brzmi dobrze, prawda?

Więcej o: