Województwo warmińsko-mazurskie jest pełne uroku. Ma też serię naprawdę ciekawych miejsc, o których część ludzi w Polsce mogła nie słyszeć. Idealny przykład dotyczy mostów w Stańczykach. Dwa obiekty wyglądają trochę jak rzymskie akwedukty.
Podobieństwo sprawia, że mosty w Stańczykach bywają nazywane Akweduktami Puszczy Rominckiej. Obiekty robią potężne wrażenie. Każdy z dwóch mostów ma 200 metrów długości. Unoszą się na pięciu żelbetowych przęsłach, mają 35-metrowe łuki i miejscami wznoszą się blisko 36 metrów ponad doliną rzeczki Błędzianki. Zła informacja jest natomiast taka, że niestety nie da się przejechać po nich samochodem. One powstały w całkowicie innym celu.
Niezwykle ciekawa jest historia mostów w Stańczykach. Koncepcja ich budowy narodziła się na początku XX wieku. Miały powstać w ramach budowy linii kolejowej łączącej Chojnice i miejscowość Olity na Litwie. Inicjatorem byli Niemcy, bo teren należał wtedy do Prus. Mosty były konieczne, aby linia kolejowa nie krzyżowała się z drogami kołowymi. A dodatkowo nie "uciekała" przed polodowcowymi pagórkami porośniętymi lasami i ukrytymi w dolinach jeziorami.
Dwa tory, a więc dwa mosty? Ta koncepcja nie do końca wydaje się taka oczywista. Bo teoretycznie można było zbudować jeden most, ale z dwoma torami. Budowniczowie nie poszli w tym kierunku z dwóch powodów. Po pierwsze Prusy chciały pokazać swoją potęgę. Stąd monumentalność obiektów i włoski projekt. Po drugie chodziło o to, że w razie wojny jest szansa na to, że jeden z mostów zostanie zachowany. Wraz z nim zachowane będzie połączenie kolejowe.
Po raz pierwszy budowniczym mostów w Stańczykach przeszkodziła I wojna światowa. Po niej linia kolejowa na Litwę straciła sens. Nitkę i tak jednak poprowadzono. Zyskała ona jednak charakter głównie lokalny. Jej eksploatacja nie trwała niestety długo. Nadeszły bowiem czasy II wojny światowej. Najpierw tory zaczęli wykorzystywać niemieccy okupanci, a następnie zostały rozgrabione przez czerwonoarmijnych wyzwolicieli kraju.
Pierwszy z mostów powstał w latach 1912 – 1914. Drugi został zbudowany w połowie lat 20. XX wieku. O ile po pierwszym poruszały się pociągi, o tyle drugi nigdy nie doczekał się realizacji trakcji kolejowej.
Armia Czerwona rozgrabiła trakcję kolejową. Mosty jednak pozostały na swoim miejscu. Pociągi nigdy nie wróciły na ten szlak. Teren ostatecznie trafił jednak w ręce prywatne. Dziś można go zwiedzać za opłatą. Za opłatą z mostów skaczą na bungee fani sportów ekstremalnych. Mosty w Stańczykach są czynne przez cały rok od 8:00 do zachodu słońca. Opłata za wstęp na teren wynosi 10 lub 5 zł. Niższa kwota dotyczy biletu ulgowego.