Z Warszawy znikają kanciaste wagony tramwajowe, które były dostarczane przede wszystkim przez fabrykę Alstom Konstal z Chorzowa. Zastąpują je bardziej opływowe konstrukcje. Większość dostarcza bydgoska PESA. Chodzi głównie o popularne modele "Swing", "Jazz" i "Jazz Duo", które królują na stołecznych ulicach, ale wśród nich jest też jeden rodzynek. Najnowsze wagony "Warsolino" nazywane też "Hultajami" przypłynęły do nas z Korei. Wyprodukowały je zakłady Hyundai Rotem w Changwon i zostały dostarczone w ramach umowy z 2019 r. Tramwaje Warszawskie mają już 123 sztuki takich tramwajów. Dlaczego zostały wybrane zamiast krajowych produktów? Bo są najnowocześniejsze. Potrafią oszczędzać energię, a kiedy trzeba, nawet obyć się bez sieci trakcyjnej. Jak to możliwe?
Tramwaje Hyundai Rotem z serii 14x "Warsolino" są niskopodłogowe, wyposażone w elektroniczny rozruch, klimatyzację i nowoczesny system informacji pasażerskiej. Oprócz tego najpopularniejszy z nich model 140N ma dwa rozwiązania, które bardzo przydają się w pewnych sytuacjach. Po pierwsze jest dwukierunkowy, dlatego może kursować w miejscach, w których nie ma zajezdni, ani torów służących do zawrócenia. Po prostu zatrzymuje się, motorniczy przesiada się do kabiny na jego drugim końcu i zaczyna jechać w odwrotnym kierunku. Z taką sytuacją mamy do czynienia, m.in. na nowej odnodze linii tramwajowej do Wilanowa prowadzącej wzdłuż ulicy Gagarina do ul. Czerniakowskiej. Na końcu jest terminal dla tramwajów dwukierunkowych, trochę z braku miejsca, ale też docelowo tory mają zostać przedłużone do al. Polski Walczącej.
Druga ciekawsza zaleta tramwajów Hyundai Rotem z serii 14x to możliwość jazdy na krótkich odcinkach ze złożonymi pantografami. Maksymalny możliwy do przejechania w ten sposób dystans tramwajem "Warsolino" to ponoć aż 1,5 km, a z pewnością potrafią przejechać przynajmniej kilkaset metrów bez zewnętrznego źródła energii. Udowodniły to w trakcie budowy nowoczesnej zajezdni R5 Annopol na Białołęce, kiedy czasowo trzeba było zdemontować sieć trakcyjną. Wówczas były tam kierowane tylko wagony Hyundai Rotem. Koreańskie tramwaje potrafią jeździć w ten sposób, bo zostały wyposażone w nowoczesne superkondensatory na bazie węgliku krzemu (SiC), które magazynują prąd.
Taką innowację wdrożyła w nich polska firma Medcom, która zaopatruje tramwaje, metro i koleje na całym świecie. Oprócz superkondensatorów japońskiej firmy Mitsubishi Electric Medcom wdrożył w modelach "Warsolino" również inne rozwiązanie używające kondensatorów półprzewodnikowych na bazie węgliku krzemu: falowniki trakcyjne. Są bardziej oszczędne i niezawodne w porównaniu z tranzystorami korzystającymi z technologii IGBT. Połączenie kilku nowoczesnych rozwiązań, optymalizacja zużycia i odzysk energii w trakcie zwalniania, pozwoliły nie tylko na jazdę bez zewnętrznego źródła prądu, ale dodatkowo oszczędność energii, która może wynieść aż 30 proc. Oprócz tramwajów Hyundaia w superkondensatory są też wyposażone wagony "Jazz", ale mają znacznie mniejszą wydajność. Przez to możliwy do pokonania w ten sposób dystans jest znacznie krótszy, a prędkość wynosi zaledwie ok. 5 km/h.
Superkondensatory zastosowane w Hyundaiach Rotem to kolejny przykład i dowód, że komunikacja miejska jest naprawdę nowoczesna i coraz częściej bezemisyjna, przynajmniej jeśli mowa o emisji lokalnej. Dzięki temu, że tak jak dawniej metro, Warszawa buduje ją w dużym stopniu od nowa, może użyć znacznie bardziej zaawansowanych technicznie rozwiązań niż miasta, w których rozległa sieć transportu publicznego ma dziesiątki lat. Dlatego nie zdziwcie się, jeśli kiedyś zobaczycie w stolicy tramwaj jadący ze złożonym pantografem. To właśnie Hyundai Rotem "Warsolino" korzystający z technologii superkondensatorów.