Hakerzy tym razem rozgościli się na serwerach Stellantisa, a konkretnie Peugeota. Choć informacje nie są mocno precyzyjne. Francuska marka nie chce wypowiadać się na temat szczegółów zdarzenia. Przynajmniej nie do momentu zakończenia wewnętrznego postępowania wyjaśniającego.
O sprawie donosi serwis Francuskie.pl. Jego redaktorzy piszą o dziesiątkach gigabajtów danych, które zostały wykradzione z serwera. Wskazują również, że nie do końca wiadomo, jakie konkretnie informacje trafiły w ręce internetowych złodziei i do czego mogą się przydać hakerom w przyszłości. Peugeot aktualnie prowadzi intensywne prace nad ustaleniem dokładnego przebiegu zdarzenia i zakresu szkód. Dopiero po zakończeniu kontroli marka będzie mogła zdradzić jakieś szczegóły.
Poza tym władze Peugeota czeka jeszcze jedna niełatwa do załatwienia sprawa. Bo francuska marka musi poinformować o wycieku danych krajowe organy ochrony danych osobowych. To oznacza, że wszczęte zostanie kolejne postępowanie. Tym razem na szczeblu urzędniczym. I to może się zakończyć karą finansową. Siedmiocyfrową lub wyższą!
Jak mogło dojść do ataku? Raz, że hakerzy są sprytni. Dwa, aktualnie w okresie przedświątecznym Peugeot ma zmniejszoną obsadę działu IT. Być może fakt ten przyczynił się do uzyskania dostępu do bazy przez informatyków.
Kluczowych kwestii jest jednak więcej. Bo warto ostrzec wszystkich klientów Peugeota o tym, że teraz mają większe szanse na bycie ofiarą oszustwa. Hakerzy mogą bowiem wykorzystać informacja osobowe klientów Peugeota np. do oszustwa opartego na phishingu. Zjawisko jest niezwykle niebezpieczne. Nabywcy Peugeotów powinni być teraz bardziej czujni niż zwykle i z jeszcze większą uważnością powinni czytać np. maile proszące ich o zalogowanie się do konta bankowego.