Kierowca ciężarówki grał w Monopoly w trakcie jazdy. Zbankrutował przez policjantów

Ten kierowca samochodu ciężarowego wykazał się całkowitym brakiem zdrowego rozsądku. Zamiast stać się mistrzem Monopoly, narobił sobie kłopotów i naraził się na spore koszty. Za jeden błąd musi zapłacić blisko 1000 zł mandatu. Też go popełniasz?

Gra w Monopoly może kosztować wiele nerwów. Szczególnie gdy jesteś kierowcą ciężarówki, grasz w grę na tablecie przyczepionym do szyby, aktualnie jedziesz autostradą i właśnie zobaczyłeś, że do kontroli drogowej zatrzymuje cię niemiecka policja. Kultowa planszówka narobiła temu kierującemu poważnych problemów. Z drugiej strony kierowca TIR-a powinien być wdzięczny służbom, że zatrzymały go, zanim spowodował kolejną drogową tragedię.

Zobacz wideo Nowa sprytna sztuczka policji. Kierowcy wpadali na ostrzeganiu przed kontrolą jeden po drugim

Kierowca grał w Monopoly podczas jazdy. Dostał prawie 1000 zł mandatu

Kierowca zestawu ciężarowego spokojnie rzucał wirtualną kością, przesuwał pionki po planszy i kupował kolejne nieruchomości, aż do czasu, gdy beztroską zabawę przerwała mu policja. Skutek? Zachowanie kierującego zostało przez funkcjonariuszy zakwalifikowane jako używanie urządzenia elektronicznego w czasie jazdy. Kontrola natomiast zakończyła się mandatem karnym wynoszącym 230 euro, czyli po przeliczeniu nieco ponad 990 zł.

Kwota jest spora. Dla porównania, w Polsce za korzystanie podczas jazdy z telefonu - wymagające trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku - oznacza 500 zł grzywny. U nas jednak straszakiem są punkty karne. Bo tych dostaje się aż 12.

Używanie tabletu to nie tylko trzymanie go w dłoni...

Z polskiego punktu widzenia ten kierowca ciężarówki zachował się prawidłowo. Nie trzymał przecież urządzenia w dłoni. W głos krajowych przepisów to ten fakt świadczy o kwalifikacji wykroczenia. Z drugiej strony to oczywiste, że taka zabawa odwraca uwagę od sytuacji na drodze, a ciężarowy zestaw może ważyć nawet 40 ton i nie zatrzyma się w miejscu. Na szczęście podróżował niemiecką autostradą A3, a u naszych sąsiadów sytuacja prawna jest nieco bardziej skomplikowana. Jak informuje serwis 40ton, w Niemczech kluczowy jest sposób używania urządzenia.

W głos tamtejszych przepisów wykroczenie polegające na używaniu urządzenia elektronicznego w czasie jazdy może wystąpić już kiedy wyjdziemy poza funkcje na głównym ekranie telefonu lub tabletu. W związku z tym może dotyczyć również sprzętu, który został umieszczony w uchwycie. Na podstawie właśnie takich przepisów kierującego zatrzymała drogówka z bawarskiego okręgu Dolna Frankonia.

W Niemczech dostaje się mandat za patrzenie na telefon. I dobrze!

Czy takie regulacje nie są jednak zbyt daleko idące? Niektórzy pewnie tak uważają, ale niemieckie prawo jest bardziej zdroworozsądkowe, niż polskie. Ustawodawca wziął pod uwagę wszelkie czynniki, które rozpraszają uwagę kierowcy, bo to ma wpływ na bezpieczeństwo. Fakt używania urządzenia elektronicznego w ten sposób jest trudniejszy do udowodnienia, ale z drugiej strony pozwala na karanie także tych kierowców, którzy zamiast patrzeć na drogę, obserwują rozwój sytuacji w grze czy oglądają film, nawet jeśli nie trzymają telefonu w ręku. Niemieckie przepisy z polskimi zgadzają się tylko w innej kwestii. Mandat za używanie np. telefonu można dostać także na postoju z włączonym silnikiem. Bo to nadal jest traktowane jako element jazdy. Postój następuje dopiero w momencie wyłączenia jednostki napędowej. Nawiasem mówiąc, to samo dotyczy zapinania pasów bezpieczeństwa.

Więcej o: