Okazuje się, że Unia Europejska poważnie potraktowała kwestię karnych ceł na samochody elektryczne wyprodukowane w Chinach. Jak stwierdzają sami politycy, nic nie wskazuje na to, by w przyszłości w sprawie tej poczyniono jakiekolwiek ustępstwa na rzecz producentów z Państwa Środka. Jaka jest jedyna szansa, by uniknąć płacenia wysokich opłat? Przenieść produkcję do Europy. Nie trzeba było długo czekać na to, by biznesmeni z ChRL zaczęli pukać do drzwi gabinetów rządów państw członkowskich z lukratywnymi propozycjami. Jednym z producentów, który poszukuje miejsca pod budowę swojego zakładu jest Geely.
Geely, drugi co do wielkości producent samochodów w Chinach, właściciel Volvo, twórca spółki joint venture z Renault, a także udziałowiec Astona Martina i Mercedesa, aktywnie poszukuje miejsca pod budowę nowej fabryki aut elektrycznych. Reporterzy agencji Reuters mieli okazję zapytać przedstawicieli motoryzacyjnego giganta, czy wytypowali oni już konkretną lokalizację. Wizytujący we Frankfurcie Li Chuanhai, wiceprezes chińskiego koncernu, stwierdził, że "nie jest to jeszcze w 100 proc. pewne. [...] Mamy wiele możliwości".
Oczywiście jedną z tych opcji jest zlokalizowanie fabryki w Polsce. Wiele wskazuje na to, że nowy zakład mógłby powstać na terenie Jaworznickiego Obszaru Gospodarczego, a więc w miejscu, gdzie planowano budowę ośrodka produkcyjnego Izery. Zresztą już od samego początku wielu ekspertów wskazywało na to, że spółka ElectroMobility Poland S.A., stojąca za całym projektem, będzie musiała współpracować z Chińczykami ze względu na braki dotyczące zaplecza technologicznego i szeroko pojętego "know-how".
Jak donosi Reuters, nie są to jedynie przypuszczenia. Geely prowadzi z polskim rządem rozmowy dotyczące wybudowania wspólnej fabryki. Oznaczałoby to, że z linii produkcyjnych zjeżdżałyby auta chińskiej marki wraz z pojazdami Izery, które, jak łatwo można się domyśleć, byłyby technicznymi bliźniakami modeli producenta z Hangzhou. Co jednak warte zaznaczenia, dialog pomiędzy stronami nie jest szczególnie owocny. Agencja jeszcze na początku tego roku zapytała stronę polską o szanse na zrealizowanie powyższych planów. W odpowiedzi usłyszała, że Geely nie jest dla rządu idealnym partnerem.
Oczywiście wizyta wicedyrektora Geely we Frankfurcie nie była podyktowana turystycznym zachciankami biznesmena. 11 września chiński producent otworzył w niemieckim mieście swoje centrum rozwojowe. To właśnie w nim testowane ma być aż 13 nowych modeli - od elektryków, poprzez hybrydy, na autach wodorowych kończąc. Wszystko w celu przystosowania pojazdów do europejskich wymogów. Oczywiście, otwarcie ośrodka nie musi być wcale preludium do budowy zakładu produkcyjnego w Niemczech.
Warto w tym momencie wspomnieć o największych konkurentach koncernu, a więc Chery oraz BYD. One również ambitnie traktują kwestię produkcji w Europie. Pierwszy z wymienionych graczy w kwietniu tego roku stworzył spółkę joint venture z hiszpańskim EV Motors. Już pod koniec tego roku rozpocznie produkcję swoich pojazdów w przejętej od Nissana fabryce w Barcelonie (została zamknięta w 2021 roku). Co się tyczy największego producenta z Państwa Środka, koncern BYD planuje otwarcie swojej fabryki na Węgrzech w mieście Segedyn, niedaleko granicy z Serbią i Rumunią.