Już w przyszłym roku w życie wejdzie kolejny poziom regulacji CAFE (Clear Air for Europe; decyzja wykonawcza Komisji (UE) 2023/1623 z dnia 3 sierpnia 2023 roku). Głównym jego punktem jest zaostrzenie normy emisji dwutlenku węgla. Spadnie on z aktualnego poziomu 116 g/km do 93,6 g/km. Jaka będzie tego konsekwencja? Producenci będą płacili zdecydowanie wyższe kary finansowe za przekroczenie norm. Mowa o kwocie 95 euro netto za każdy nadnormatywny gram CO2 wyprodukowany przez dany model samochodu, co jest dodatkowo mnożone przez liczbę sprzedanych egzemplarzy. Co więcej, na każdego producenta nałożony będzie indywidualny cel emisji dwutlenku węgla, który będzie zależał od gamy oferowanych modeli oraz średniej masy sprzedawanych pojazdów.
Warto dodać, że samochody elektryczne oraz hybrydy plug-in pomagają obniżyć na papierze wynik ogólnej emisji danego producenta. Stąd też tak duży nacisk wśród motoryzacyjnych marek na sprzedaż tego typu pojazdów. Niestety, w aktualnych rynkowych warunkach jest to na tyle trudne, że wiele przedsiębiorstw będzie miało problem ze spełnieniem unijnych wymogów. Zwłaszcza w przyszłym roku sytuacja może okazać się dramatyczna. Mówi o tym dyrektor generalny Renault Luca de Meo.
Jak informuje agencja Reuters, Luca de Meo podczas wywiadu emitowanego na antenie radia France Inter stwierdził, że branża znalazła się w bardzo trudnym położeniu. W obliczu spadającego popytu na samochody elektryczne (wbrew przewidywaniom polityków, którzy zakładali liniowy wzrost sprzedaży) europejscy producenci w przyszłym roku zapłacą miliardowe kary. "Jeżeli sprzedaż samochodów elektrycznych pozostanie na dotychczasowym poziomie, europejski przemysł zapewne zapłaci 15 miliardów euro kar lub też będzie zmuszony zawiesić produkcję ponad 2,5 mln aut" - twierdzi de Meo.
Jak dodaje, tempo sprzedaży elektryków jest o połowę niższe od tego, jakie umożliwiłoby osiągnięcie emisyjnych celów i ominięcie płacenia kar. "Wszyscy mówią o 2035 roku, jednak powinniśmy skupić się na 2025 roku, bo już teraz mamy problemy" - dodał szef Renault i zarazem przewodniczący Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów (ACEA). Włoch podkreślił, że politycy powinni pozwolić producentom na większą elastyczność. "Ustalanie terminów i kar bez możliwości uelastycznienia tego jest bardzo, bardzo niebezpieczne" - skwitował de Meo.