Niedawno BMW wezwało do serwisów 63 tys. pojazdów i to tylko w Polsce. Teraz czas na MINI. Skala akcji serwisowej ogłoszonej przez markę należącą do bawarskiego koncernu jest jednak mniejsza. Dotyczy tylko jednego modelu.
Nowa akcja serwisowa dotyczy elektrycznego modelu MINI Cooper SE. Konkretnie 140 tys. sztuk wyprodukowanych od listopada 2018 r. do stycznia 2024 r. Pojazdy zostały sprzedane na całym świecie. Problem wydaje się dość poważny. Dotyczy bowiem ewentualnych nieszczelności obudowy akumulatora wysokonapięciowego. Skutkiem tej usterki może się stać przegrzanie baterii, zwarcie, a w skrajnym przypadku samoistny pożar hatchbacka. Przypadki skrajnego scenariusza już się zdarzyły. Jeden w USA, drugi w Niemczech. W obydwu pożarach nikt nie ucierpiał. MINI postanowiło zatem działać.
140 tys. pojazdów to spora ilość. Warto jednak pamiętać o tym, że mówimy o takiej liczbie elektryków na całym świecie. Ile z nich trafi do ASO w Polsce? Jak ustaliła redakcja Interii, w naszym kraju do autoryzowanych stacji wezwane zostaną 852 MINI Coopery SE.
Akcja serwisowa MINI ma działać dwutorowo. W czasie wizyty w serwisie pojazd:
Kluczowe jest to, że właściciel wadliwego MINI wcale nie musi czekać na wezwanie do serwisu. Może po prostu zgłosić się do najbliższego ASO. Tam jego auto zostanie priorytetowo przyjęte do serwisu. I takie właśnie rozwiązanie polecalibyśmy właścicielom Coopera SE. Szczególnie że pożary elektryków są intensywne i nieprzewidywalne. Mogą się zainicjować w ciągu sekundy. A ich skutkiem zawsze jest doszczętne spalenie pojazdu.