Poczciwy Żuk z silnikiem V8. Ktoś musiał to zrobić

To klasyk polskich dróg, ale w wydaniu z pomarańczową kabiną i silnikiem V8. Mocarna jednostka została zapożyczona z BMW. O jej akustykę dba mocno sportowy układ wydechowy. Żuk ryczy jak wściekły.

Pokolenie dzisiejszych 30- i 40-latków pamięta jeszcze czasy, w których Żuk w ruchu ulicznym nie był rzadkim widokiem. Problemy z tymi autami były dwa. Po pierwsze korzystały ze starej bazy technologicznej. I pisząc starej, mam na myśli naprawdę starą. Po drugie to były woły robocze. Nie miały łatwo w toku eksploatacji i często kończyły na złomowisku.

Zobacz wideo 346 punktów karnych dla motocyklisty za popełnienie 43 wykroczeń

Żuk V8 otrzymał silnik z BMW 535i E39

Dziś Żuk jest prawdziwym rodzynkiem. Pojawiają się głównie odrestaurowane modele klasyczne, które pełnią rolę kolekcjonerską. Nikt nie jeździ już Żukiem "na co dzień". Ten jednak model rozbija bank. Bo nie dość, że wersja pick-up otrzymała kabinę polakierowaną na efektowną pomarańcz i chromowane obręcze aluminiowe z tzw. rantem, to jeszcze modyfikacja objęła silnik. W miejscu klasycznej dolno- lub górnozaworówki pojawiła się... V-ósemka!

Konstruktorzy Żuka V8 wybrali naprawdę ciekawą jednostkę napędową. Bo mówimy o 3,5-litrowym, 8-cylindrowym motorze, który był montowany w BMW serii 5 generacji E39. Pojawiał się konkretnie w modelu 535i. Ten fabrycznie oferuje 235 lub po liftingu 245 koni mechanicznych oraz 345 Nm momentu obrotowego. W przypadku Żuka wolnossące V8 zostało "podkręcone" do 250 koni. Prace nad tym projektem trwały w sumie 5 lat. A ich efekt... Ten jest oszałamiający.

 

Żuk V8 ryczy jak dragster! Potrafi też spalić gumę

Posłuchajcie tylko na filmiku, jak brzmi rozruch tego Żuka. Od niego aż wieje złością i agresją. Po wciśnięciu gazu ten silnik dosłownie ryczy. Ryczy jak musclecar lub dragster. To oczywiście po części zasługa silnika, a po części wydechu. A do tego Żuk V8 ma na tyle dużo mocy, że jest w stanie spalić gumę podczas ruszania. Poza tym model otrzymał obniżone zawieszenie. W ten sposób z pewnością poprawiło się prowadzenie polskiego dostawczaka. Dodatkowo w kabinie zastosowano klatkę bezpieczeństwa i fotele kubełkowe. Zegary? Te są również zapożyczone z BMW serii 5 E39.

 

Żuk był produkowany przez 39 lat. Technologicznie pamiętał koniec lat 30. XX wieku

Na koniec kilka słów należy się historii samego Żuka. To samochód dostawczy opracowany w Fabryce Samochodów Ciężarowych w Lublinie. Powstał w 1956 r. Inżynierowie nie tworzyli jednak pojazdu od przysłowiowego zera. Bazowali bowiem na FSO Warszawie. To ona stała się dawcą podwozia, układu jezdnego czy silnika. A jako że Warszawa była modelem licencyjnym, technologia stosowana w Żuku była de facto radziecka i sięgała przełomu lat 30. i 40. XX wieku.

Pierwsze egzemplarze Żuka były napędzane dolnozaworowym silnikiem. Ten przy pojemności na poziomie 2120 cm3 oferował zaledwie 50 koni mechanicznych. Na tym jednak ograniczenia auta się nie kończyły. Bo był on też wąskim kolosem na szczudłach. Stabilność nadwozia pozostawiała wiele do życzenia. Produkcja Żuka trwała od 24 lipca 1959 r. do 13 lutego 1998 r. Wtedy jego miejsce zajął Lublin.

Więcej o: