Nowa chińska marka pojawi się na rynku za miesiąc i trafi do pół tysiąca salonów. Będzie hit?

Leapmotor jeszcze we wrześniu może zacząć rynkową ofensywę. Niewielki elektryk z Chin będzie miał aż dwa asy w rękawie. Pierwszy dotyczy ceny. Drugi sieci sprzedaży firmy Stellantis.

Produkcja samochodu Leapmotor T03 wystartowała w Tychach. O tym już jednak informowaliśmy. Teraz serwis francuskie.pl donosi o rychłej sprzedaży małego elektryka. Stellantis chciałby zaoferować klientom pojazdu już we wrześniu. I co ciekawe, trafi on także do sieci dealerskiej w Polsce.

Zobacz wideo Mandaty posypały się z nieba. Drony zawisły nad drogą i obserwowały

Miejski elektryk za 75 tys. zł. Leapmotor chce sprzedawać 0,5 mln aut rocznie

Leapmotor T03 to wspólny projekt chińskiego producenta samochodów i koncernu Stellantis. Marki stworzyły konsorcjum. Chińczycy dostarczają technologię, a Europejczycy gwarantują miejsce produkcji na Starym Kontynencie. To oznacza, że auta będzie można sprzedawać na miejscu bez konieczności opłacenia cła. To sprawi, że otrzymają naprawdę atrakcyjne ceny. Miejski T03 montowany testowo w Tychach może zostać wyceniony na jakieś 75 tys. zł. SUV powinien być oferowany za kwotę dwukrotnie większą.

Jeżeli chodzi o plany, te brzmią interesująco. Tylko do końca 2024 r. Leapmotor ma mieć 200. dealerów w Europie, w tym kilku w Polsce. Tylko w tym okresie do salonów trafi w sumie 800 sztuk małego elektryka. Docelowo punktów sprzedaży ma być pół tysiąca. Docelowy wolumen sprzedaży jest zakładany na poziomie połowy miliona samochodów rocznie.

Na co Stallantis współpraca z Leapmotor?

Stellantis to gigantyczna firma. Zarządza takimi markami, jak Citroën, DS Automobiles, Peugeot, Fiat, Jeep, Alfa Romeo czy Opel. Po co jej chińskie, elektryczne wozidełko? Carlos Tavares – szef Stellantisa chce za sprawą samochodów Leapmotor i współpracy z chińskim producentem upiec dwie pieczenie na jednym ruszcie.

  • Po pierwsze chodzi o zawyżenie sprzedaży elektryków w koncernie. Tak, aby minimalizować kary emisyjne wyliczane dla całej floty sprzedanych pojazdów.
  • Po drugie kluczem jest oczywiście potęgowanie zysku firmy.

Pójście w tym kierunku stanowi oczywiście decyzję z kategorii kontrowersyjnych. Działanie Tavaresa bywa nazywane szkodzeniem europejskiej gospodarce. Szef Stellantisa jednak negatywnymi głosami się nie przejmuje. Nie pierwszy i nie ostatni raz zresztą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.