Dwie osoby spłonęły w porsche. Kierowcy ścigali się na niemieckiej autostradzie

W tragicznym wypadku, który wydarzył się koło Dortmundu zginął kierowca i pasażer porsche 911 gt3. Najprawdopodobniej to ojciec z synem. Niemiecka policja zadziałała błyskawicznie i zatrzymała trzeciego uczestnika nielegalnego wyścigu.

Niemieckie autostrady w wielu miejscach są pozbawione ograniczeń, ale to nie znaczy, że nie trzeba tam przestrzegać zasad bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku. Przekonał się o tym kierowca sportowego porsche 911 gt3 (991) jadący autostradą A44 w kierunku Kassel. 22 lipca ok. godziny 20.15 próbował zjechać z niej na węźle Dortmund-Unna ze zbyt wysoką prędkością. Manewr się nie udał, samochód uderzył w bariery ochronne i się zapalił. W wypadku śmierć na miejscu poniosły obie osoby, które nim podróżowały. To mężczyźni w wieku 52 i 20 lat. Niemieckie media informują, że chodzi o ojca i syna.

Zobacz wideo Tak kierowca uciekał z miejsca kolizji, do której doprowadził

Wypadek wydarzył się w środę około godz. 20. Dwie godziny później policja była w domu sprawcy

Dlaczego kierowca porsche nie wyhamował przed zjazdem? Prawdopodobnie źle ocenił prędkość, bo kierował autem pod wpływem emocji i adrenaliny. Niemiecka policja tego samego dnia miała już teorię dotyczącą okoliczności zdarzenia, bo zadziałała błyskawicznie. Funkcjonariusze otrzymali doniesienia od innych osób, które jechały tą samą autostradą, że dwaj kierowcy urządzili nielegalne wyścigi. Podobno porsche ścigało się z mercedesem. Kierowca drugiego auta nie zatrzymał się, żeby udzielić pomocy, tylko zbiegł z miejsca wypadku.

Tego samego dnia około godz. 22.00 policjanci byli w jego domu w Dortmundzie. Mężczyzna w wieku 39 lat został przewieziony na posterunek, przesłuchany i zwolniony do domu. Za to w policyjnym magazynie zostały dowody potrzebne w prowadzonym śledztwie: samochód, telefon komórkowy, a nawet ubranie, które domniemany uczestnik wyścigu miał na sobie w momencie ewentualnego popełnienia przestępstwa.

Miejsce wypadku porsche zostało sfilmowane policyjnym dronem i nagrane skanerem 3d

Działanie niemieckiej policji z Dortmundu było imponująco szybkie i bardzo drobiazgowe. Po relacji świadków zdarzenia uczestnik prawdopodobnego wyścigu został ujęty w ciągu dwóch godzin. Śledczy natychmiast przejrzeli zapisy monitoringu, a technicy zabezpieczyli ślady na miejscu zdarzenia. Przede wszystkim chodzi o dane z czarnych skrzynek obu aut uczestniczących w wyścigu, ale ponadto policjanci nagrali całe miejsce zdarzenia przy użyciu dronów i skanerów 3D. Dzięki temu poznają znacznie więcej szczegółów i będą mogli dokładniej poznać okoliczności wypadku. Miejsce, w którym się wydarzył, było zamknięte do godzin porannych, po policja wciąż badała ślady i gromadziła dowody.

Kilka lat temu niemieckie służby rozpoczęły bezwzględną walkę z uczestnikami nielegalnych wyścigów, bo zdarzały się coraz częściej. Od tej pory ich uczestnicy narażają się na kary wieloletniego więzienia, a sprawcom wypadków bywają stawiane zarzuty morderstwa. Za samo udowodnienie organizowania takich wydarzeń można iść do więzienia na dwa lata, a sprawcom wypadków grozi nawet dziesięć lat. W 2017 roku zostały zaostrzone przepisy i w takich przypadkach sądy nie mają litości. O zakazie organizowania i uczestnictwa w nielegalnych wyścigach mówi paragraf 315 niemieckiego kodeksu karnego. Teraz prokuratura w Dortmundzie bada, czy środowy wypadek też był skutkiem ścigania się na publicznych drogach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.