Pamiętacie taki program w telewizji "Nie do wiary"? Historia tej 60-latki idealnie by się w nim sprawdziła. Ekipa fundacji Nautilus (badającej zjawiska nadprzyrodzone) pewnie dostrzegłaby wpływ obcej cywilizacji na zachowanie kierującej. Bo chyba inaczej nie da się wytłumaczyć tego, że ktoś 6 raz w ciągu miesiąca dał się złapać na przekroczeniu prędkości na oznakowanym OPP w dokładnie tym samym punkcie.
Historia zaczyna się w prosty sposób. W Mikołowie na ul. Gliwickiej, czyli fragmencie drogi krajowej nr 44, 26 kwietnia 2024 r. uruchomiony został odcinkowy pomiar prędkości. Przed wjazdem na odcinek pomiarowy pojawia się oczywiście tablica D-51 "automatyczna kontrola prędkości". Niebieski znak drogowy połączony z żółtą kamerą części kierowców jednak nie odstrasza. Nie odstraszył także 60-letniej mieszkanki Tychów. Ta przekroczyła prędkość na OPP. Powiem więcej, zrobiła to sześć razy pod rząd. Wyczyn, powiecie? Z pewnością tak. Dlatego inspektorzy ITD postanowili go uhonorować w sposób szczególny.
60-latka z Tychów na początek dostała 6 mandatów. Te opiewają na kwotę 3400 zł. Część z nich została wypisana za warunki drogowej recydywy z podwójnymi kwotami. Dodatkowo na koncie kierującej w CEPiK pojawiły się w sumie 44 punkty karne. W skrócie automatycznie straciła prawo jazdy. I gdyby tego było mało, wobec kierującej (tym razem już policjanci) zastosowali wniosek o sprawdzenie kwalifikacji podczas egzaminu w WORD.
Kierująca i tak miała szczęście? Moim zdaniem tak. I to z kilku powodów. Warto bowiem wziąć pod uwagę to, że: