Były prezes koncernu naftowego i energetycznego uznał, że najlepszą obroną jest atak. Sam stoi w ogniu krytyki w związku z wieloma decyzjami, które podjął w ostatnich latach. W rewanżu krytykuje nową dyrekcję spółki akcyjnej PKN Orlen za różne decyzje. Ostatnio wyraził na platformie X (Twitterze) swoją negatywną opinię dotyczącą zakupu luksusowych limuzyn przez spółkę z udziałem Skarbu Państwa, który jest właścicielem 49,8 proc. Orlenu. Zdaniem Daniela Obajtka nowy zarząd nie powinni aż tyle na nie wydawać. Ten populistyczny wpis ma kilka słabych punktów.
Pierwszy wskazał dziennikarz Radia ZET Mariusz Gierszewski, który sprawdził, że "nowe" limuzyny Orlenu to tak naprawdę sprawka starego zarządu. Wszystkie zamówienia były złożone w latach 2021-2023, czyli gdy prezesem spółki był właśnie Daniel Obajtek. Większość osób uznała, że polityk PiS strzelił sobie w stopę, ale wśród komentujących aferę w mediach społecznościowych, znaleźli się i tacy, którzy go bronią. Twierdzą, że nawet z umów zawartych przez poprzedni zarząd można się wycofać, ale nowemu było wygodnie tego nie robić. To nieprawda, bo z udostępnionych opinii publicznej informacji wynika, że niemal wszystkie limuzyny z "najdroższej floty w historii spółki" było odebrane w 2021 r., 2022 r., a na pewno przed czerwcem 2023 roku. Prezesura Obajtka skończyła się 5 lutego 2024 r. Tylko ostatnia umowa leasingu została podpisana w maju 2024 r. i jest skutkiem zamówienia z września 2023 r. Oczywiście można się wycofać ze złożonego zamówienia, ale takie działanie wiąże się z koniecznością wypłacenia odszkodowania albo rekompensaty finansowej innego rodzaju za odstąpienie od realizacji złożonego zamówienia. Dlatego mogłoby to nie być najlepszym wyjściem z finansowego punktu widzenia.
Poza tym warto sobie zadać pytanie: czym powinien jeździć zarząd jednej z największych giełdowych spółek o kapitalizacji 76 mld zł i zysku netto grupy w wysokości ponad 20 mld zł w 2023 r. Byłby niemal dwukrotnie wyższy, gdy nie odpisy aktywów o wartości 17,2 mld zł. O jakie chodzi samochody? Ich listę przedstawiamy poniżej:
Najdroższa z tych limuzyn kosztuje mniej niż 700 tys. zł. To, że suma jest "najwyższa w historii" łatwo wytłumaczyć ciągle rosnącymi cenami nowych aut. Nawiasem mówiąc, z jednej z nich (Audi A8) regularnie korzystał Daniel Obajtek. Tylko że w tym przypadku trudno mówić o rozrzutności albo niegospodarności władz spółki, niezależnie od tego, kto dokonał zamówienia. Dla przeciętnego człowieka to zawrotna kwota, ale taki jest korporacyjny standard, ponad który nie wybijają się auta zamówione przez zarząd Obajtka, z których teraz się śmieje. Przy kosztach funkcjonowania tak olbrzymiej spółki ich cena nie ma żadnego znaczenia. Już łatwiej byłoby się przyczepić do kosztów wynajmu luksusowego apartamentu w stolicy na potrzeby prezesa (210 tys. zł w 2023 r.) mimo posiadania przez niego mieszkania w Warszawie, a jeszcze prościej do zaliczki o równowartości 1,6 mld zł zdeponowanej przez spółkę zależną Grupy Orlen OTS (Orlen Trading Switzerland) na koncie tajemniczej firmy z Dubaju. Teraz nie można jej odzyskać, a w dodatku nie da się wypowiedzieć tak zawartej umowy, która do tej pory nie została zrealizowana.
Tę i wiele innych spraw z czasów rządów Daniela Obajtka bada prokuratura. W obliczu tych oskarżeń wartość floty zarządu Orlenu to populistyczne bicie piany, którego celem może być tylko odwrócenie naszej uwagi od poważniejszych oskarżeń. W dodatku jak udowodnił Mariusz Gierszewski średnio udane, bo ostrze krytyki Obajtka szybko obróciło się w jego stronę. Cała sytuacja przypomina dialogi z serii popularnych internetowych obrazków - memów, dlatego jedyną sensowną odpowiedzią na taki dowcipno-oskarżycielski wpis jest: "Ale to Ty dzwonisz". Zwłaszcza jeśli wkrótce okaże się, iż wyniki Orlenu, "które szorują po dnie", też są jego winą.