Potrącenia zwierząt nie są wcale marginalnym zjawiskiem na polskich drogach. Każdego roku to one stają się powodem nawet 30 tys. wypadków. Skoro zbliżamy się do sezonu, w którym aktywność dzikich zwierząt staje się szczególnie duża, warto przypomnieć kierowcom, co trzeba zrobić w razie spotkania z sarną czy lisem na jezdni.
Po pierwsze – jeżeli doszło do potrącenia dzikiego zwierzęcia, nie uciekaj z miejsca wypadku. Sarna, dzik, lis czy pies także zasługują na twoją pomoc. Powiem więcej, masz obowiązek udzielenia im pomocy. Wyraźnie mówi o tym art. 25 Ustawy o ochronie zwierząt. Ucieczka zostanie zatem potraktowana jak ucieczka z miejsca kolizji. Możesz dostać do 5 tys. zł mandatu. Nie da się pociągnąć kierowcy do odpowiedzialności w takim przypadku? Błąd. Zdarzenie może zarejestrować inny kierujący. Może też podzielić się nim np. z policją. Postępowanie gotowe.
Doszło do zdarzenia z udziałem dzikiego zwierzęcia. Kierowca się zatrzymał. Co dalej? Na początek należy zabezpieczyć miejsce. W aucie należy włączyć światła awaryjne w aucie i rozstawić za nim trójkąt awaryjny. Kierowca natomiast powinien założyć kamizelkę odblaskową. Do pewnych zasad należy się także stosować podczas oceny stanu potrąconego zwierzęcia. Należy zachować ostrożność. Jak pisze w swoim poradniku WWF, "ból, stres czy szok wyzwalają często reakcje obronne – dzikie zwierzę, mimo silnego urazu, może nas zaatakować. Ratując zwierzę, musimy mieć na uwadze to, że ono nie jest świadome tego, że chcemy mu pomóc."
Małe i nieagresywne zwierzę można po prostu zabrać z drogi. Do tego celu należy użyć rękawic, koca lub innego kawałka materiału. Tu kluczowa jest zasada 3xC, czyli cicho, ciemno i ciepło. W przypadku dużego zwierzęcia kierowca, który nie jest np. weterynarzem, niewiele może poradzić. Powinien zatem zakryć zwierzęciu oczy (np. kocem), w celu zmniejszenia u niego poziomu stresu. Oczywiście cały czas będąc ostrożnym. Bo nawet zwierzę, które wydaje się nieprzytomne, może się nagle ocknąć i zaatakować lub wyrządzić krzywdę kończynami albo porożem.
Rannemu zwierzęciu można podać co najwyżej wodę. I to też głównie w sytuacji, w której czas oczekiwania na odpowiednie służby lub sam transport się wydłuża. Pod żadnym pozorem zwierzęcia nie należy karmić.
Po zabezpieczeniu miejsca zderzenia i zwierzęcia kierowca musi po prostu wezwać odpowiednie służby. Odpowiednie, czyli jakie? No właśnie... Teoretycznie za zwierzęta w danej gminie odpowiadają jej władze. Kierowca może jednak nie mieć precyzyjnych informacji na temat swojej lokalizacji, a tym bardziej właściwych organów gminnych. Dlatego najlepiej skontaktować się z numerem alarmowym. Najbardziej adekwatny będzie 112 lub 997. Dyspozytor wyśle na miejsce zdarzenia patrol, który pomoże ustalić odpowiednie miejscu zdarzenia służby.