Godziny poranne i trasa S2 w Warszawie. To moment, w którym na południowej obwodnicy panuje szczególny ruch. Wielu kierowców jedzie do pracy. To też moment, w którym 5 czerwca doszło do karambolu. Na wysokości al. Krakowskiej zderzyło się w sumie pięć samochodów.
Skutki zdarzenia są poważne. Na lewym i środkowym pasie zderzył się hyundai, audi, iveco i dwie toyoty. Najmocniej wypadek odczuło audi a3 i toyota prius. W sumie trzy osoby zostały przewiezione do szpitala. Na czas ustalania przyczyn zdarzenia i usuwania jego skutków, zamknięte zostały trzy pasy S2. Ruch między godz. 9:00 a 12:00 odbywał się zatem wyłącznie dwoma pasami technicznymi.
Po wypadku na S2 w kierunku Ursynowa stworzył się 8-kilometrowy korek. Ten sięgał węzła Konotopa. Trasa została zatem dosłownie sparaliżowana. To było o tyle kluczowe, że pełni nie tylko rolę korytarza transportowego w mieście. S2 łączy także dwa fragmenty autostrady A2.
Szeroka jezdnia, stosunkowo wolno jadące auta, mocno kontrolowane warunki. Co zatem mogło tu pójść nie tak? Sprawę naświetla nagranie, które zostało opublikowane na kanale Miejskiego Reportera w serwisie Facebook. Widać na nim, że karambol miał dość klasyczną przyczynę. I było nią najechanie na tył pojazdu. Kierowca priusa z jakiegoś powodu zahamował. Pojawił się punktowy zator na tym fragmencie. Kierujący a3 nie zdążył jednak zredukować prędkości. Być może się zagapił lub na chwilę odwrócił uwagę z sytuacji drogowej?
Audi uderzyło w tył toyoty. Najpierw przepchnęło ją na kolejne auta, a w tym jadącego z przodu hyundaia tucsona i jadące obok iveco. A3 natomiast bokiem wpadło w jadącego obok yarisa cross. Ruch w tym punkcie zatem stanął.
Nagranie poza prawdopodobnymi przyczynami zdarzenia, pokazuje jeszcze jedno. Dobrą reakcję kierowców. Część ruszyła na pomoc poszkodowanym. Przy drzwiach audi i priusa praktycznie od razu pojawił się jeden ze świadków zdarzenia. Bardzo szybko o zdarzeniu zostały też powiadomione służby. Zgłoszenie na numer alarmowy wpłynęło już o 8:36. Część natomiast instynktownie zaczęła omijać rozbite auta. Jechali na idealny suwak. W końcu nie ma sensu, aby zatrzymywały się wszystkie auta i wszyscy kierowcy zaczęli udzielać pomocy.
Poza tym trzy osoby, które zostały przewiezione do szpitala, nie miały poważnych obrażeń. Po podstawowych badaniach wyszły do domu. Czynności prowadzone przez policję natomiast wykazały, że kierujący byli trzeźwi.