Citroen wysyła do swoich klientów listy. Prosi w nich o "zaprzestanie używania samochodu". Przynajmniej do czasu wizyty w serwisie. Problem jest o tyle duży, że dotyczy popularnego hatchbacka segmentu B i prawie 600 tys. sztuk. Skala jest zatem potężna.
Czemu w wyniku wady Citroen prosi o "zaprzestanie używania samochodu" i ostrzega o tym, że może ona "spowodować poważne, a nawet śmiertelne obrażenia"? Powód jest prosty. Bo akcja serwisowa dotyczy poduszek powietrznych. Mowa o elementach produkowanych przez firmę Takata. Jeżeli chodzi o model samochodu, wada i akcja serwisowa odnoszą się do Citroena C3 drugiej generacji. Mowa o egzemplarzach wyprodukowanych pomiędzy 2009 a 2019 r.
W czym tkwi problem? Jak informuje Citroen, substancje chemiczne zawarte w tych poduszkach powietrznych mogą z czasem ulec degradacji. To sprawia, że w razie ewentualnego wypadku airbag może się otworzyć ze zbyt dużą siłą. Skutkiem tego mogą być z kolei poważne obrażenia, a nawet śmierć.
Sprawa z poduszkami powietrznymi produkowanymi przez firmę Takata zaczęła się w 2016 r. I jak widać, trwa od tamtej pory. Temu ciężko się jednak dziwić. Akcją naprawczą objętych może być bowiem nawet 100 mln airbagów o wartości 10 mld dolarów zamontowanych w pojazdach z całego świata. Na ich wymianę potrzeba czasu, a właściwie długich lat. Szczególnie że dziś wymiany nie dokonuje już Takata. Firma przestała istnieć.
W tej informacji jest jednak również światełko w tunelu. Bo na akcję serwisową nie łapią się wszystkie Citroeny C3. Jak informuje serwis francuskie.pl, w serwisie muszą się pojawić auta sprzedane w krajach śródziemnomorskich Europy (na południe od linii Clermont-Ferrand/Lyon dla Francji) oraz w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Egzemplarze zbyte na rynku polskim są wolne od wad. W polskich ASO muszą się pojawić wyłącznie te egzemplarze, które z powyższych części świata mogły być importowane. Numer VIN takiego pojazdu można zweryfikować w serwisie marki albo na dedykowanej stronie internetowej francuskiego producenta.