Chińska polityka zagraniczna jest niezwykle prosta - jesteś z nami albo przeciwko nam. Radykalność w postępowaniu przedstawicieli chińskiego rządu, jak również mocne skupianie się na rozwoju i wspieraniu własnej gospodarki (czego władze Polski powinny się jak najszybciej nauczyć), poskutkowały niezwykle szybkim rozkwitem wielu branż, w tym także motoryzacyjnej. Jeszcze kilkanaście lat temu zachód śmiał się z producentów z Państwa Środka, którzy pokracznie kopiowali rozwiązania europejskich i amerykańskich marek. Tak się złożyło, że teraz Chiny rozdają karty. Nie wszyscy jednak stoją z założonymi rękoma. Władze USA właśnie powzięły niezwykle istotną decyzję.
Rząd chce ograniczyć chińczykom możliwość wprowadzania na amerykański rynek wręcz bezkonkurencyjnych cenowo elektryków. Co więc zrobił? Podwyższył cła. I to nie o kilka czy nawet kilkanaście procent. Mowa tutaj o czterokrotności aktualnej stawki — z 25 na 100 proc.! Co więcej, wzrosły również stawki ceł na elementy i surowce niezbędne przy produkcji tego typu pojazdów.
W przypadku akumulatorów litowych stawka wzrosła z poziomu 7,5 na 25 proc. Taka sama zmiana dotyczy także cła na stal i aluminium. Co się tyczy półprzewodników, wysokość opłaty celnej podskoczyła dwukrotne (z 25 do 50 proc.). Nowością jest z kolei cło na surowce krytyczne, które wynosi 25 proc. Nowe stawki zaczną obowiązywać po 90 dniach od wprowadzenia aktu. Z szacunków ekspertów wynika, że obejmą one produkty o łącznym wolumenie handlowym wynoszącym 18 mld dolarów.
Taki krok na pewno nie spodoba się Chinom, które już wcześniej dały wyraz niezadowolenia nadchodzącym podwyżkom ceł. "Chiny sprzeciwiają się jednostronnemu nakładaniu ceł, które naruszają reguły Światowej Organizacji Handlu. Podejmiemy wszelkie niezbędne działania w celu ochrony naszych praw" – stwierdził Wang Wenbin, rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Warto w tym punkcie nadmienić, że Chiny wcale nie są święte pod względem opłat celnych. Podczas gdy cło na samochody chińskie wwożone do USA wynosi 25 proc., import amerykańskich samochodów do ChRL jest obarczony cłem o wysokości 40 proc.
Jak tłumaczył Joe Biden, taki krok podyktowany jest troską o amerykańską gospodarkę. USA musi stawić czoła Chinom i przeciwstawić się jej nieuczciwym praktykom gospodarczym. Taki krok ze strony aktualnego prezydenta przywodzi na myśl działania jego największego konkurenta - Donalda Trumpa. Ekscentryczny biznesmen i polityk bardzo negatywnie wypowiada się na temat Chin i ich globalistycznych zapędów. Nie ulega wątpliwości, że Państwo Środka ma chrapkę wysadzić z siodła USA i stać się nowym światowym liderem. Niestety, wszystko wskazuje na to, że są one na dobrej drodze, by ten cel osiągnąć.