Lata 70. w Polsce były czasem względnego dobrobytu i otwarcia na Zachód. Dlatego w kraju wzrosło zapotrzebowanie na samochody o właściwościach terenowych. Potrzebowały ich różne instytucje i służby, a chętnie kupiłyby również osoby prywatne. Niestety w tych czasach było znacznie gorzej z podażą niż popytem. Jedyne terenówki, jakie można było ewentualnie nabyć w Polsce, były radzieckiej produkcji. Przede wszystkim chodzi o przestarzały model wojskowy UAZ 469B, a sporadycznie na rynku pojawiały się wzorowane na nim rumuńskie IMS/ARO serii M (tzw. Muscel).
Dlatego inżynierowie z Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Fabryki Samochodów Osobowych wpadli na oryginalny pomysł. Zamiast tworzyć własną polską terenówkę, na co nie było szans, postanowili stworzyć auto 4x4 na bazie dostępnej i sprawdzonej konstrukcji Fiata 125p. Gdyby plan się powiódł, Polacy stworzyliby europejskiego protoplastę kategorii SUV kilkadziesiąt lat przed lawinowym wzrostem jej popularności. Niestety na przeszkodzie jak zwykle stanęli Rosjanie. O historii Fiata 125p 4x4 w ciekawy sposób pisze w swojej książce "Prototypy" jeden z najlepszych specjalistów od krajowej motoryzacji Tomasz Szczerbicki.
W 1977 roku w OBR FSO na bazie Fiata 125p kombi powstały dwa egzemplarze jego wersji ze zwiększonym prześwitem i napędem na obie osie. Polscy inżynierowie podeszli do zadania w ciekawy sposób, mierząc siły na zamiary. Stworzenie takiego projektu od podstaw było nierealne, dlatego postanowili połączyć dostępne rozwiązania, tak jak to się często robi współcześnie w motoryzacji. Konstrukcja Fiata 125p 4x4 wykorzystywała nadwozie, wnętrze oraz silnik tego wytwarzanego w Polsce na licencji modelu i łączyła go z napędem oraz przednim zawieszeniem z radzieckiej nowości rynkowej: Łady Nivy. Tylko tylny most wciąż był taki jak w Fiacie, czyli oparty na resorach piórowych. Z jakiegoś powodu nie zdecydowano się na adaptację zawieszenia z Łady na drążkach.
Terenówka z ZSSR była wówczas zupełną nowością. Trudno było spotkać egzemplarz Nivy na żywo, bo pierwsze pojawiły się na polskich drogach dopiero dwa lata później. Mimo to polskim konstruktorom udało się ściągnąć ze Związku Radzieckiego części pozwalające na zbudowanie dwóch prototypów. Sercem auta wciąż był silnik 1,5 l o mocy 75 KM z "dużego fiata", ale cały układ napędowy włącznie ze skrzynią redukcyjną "przeszczepiono" z Nivy. Właśnie dlatego w kabinie znalazły się dwa dodatkowe drążki do sterowania napędem.
Samochód podobno wypadł dobrze w trakcie testów, a zainteresowanie nim wyraziła m.in. Milicja Obywatelska, Straż Pożarna, Pogotowie Ratunkowe i leśnicy. Fabryka Samochodów Osobowych w Warszawie planowała wprowadzenie tego modelu do produkcji seryjnej, ale wówczas pojawił się problem z dostępnością części. Ponieważ w międzyczasie Łada Niva trochę nieoczekiwanie stała się przebojem rynkowym w Rosji i dochodowym towarem eksportowym na Zachód, polskie zamówienia na podzespoły tego modelu niezbędne do produkcji Polskiego Fiata 125p 4x4 nie miały szans na realizację. Zostały przez Rosjan zignorowane, a ich realizacja była wiecznie odkładana. Dlatego projekt "polskiego SUV-a" został zawieszony przez władze FSO, a później całkowicie zamknięty.
Do dziś przetrwał tylko jeden z prototypów Polskiego Fiata 125p 4x4, drugi zaginął w tajemniczych okolicznościach. Białe kombi można obejrzeć w terenowym oddziale Narodowego Muzeum Techniki w Warszawie zlokalizowanym w Zabytkowej Hucie Żelaza w Chlewiskach w woj. Mazowieckim (ok. 130 km od Warszawy i 40 km od Radomia). Stanowi tam element stałej wystawy "Samochody XX wieku". Podziwiając polską konstrukcję, można zacząć snuć marzenia, co by było, gdyby polski SUV rzeczywiście wszedł do produkcji seryjnej.