Początek kwietnia to czas kwartalnych podsumowań. Powody do zadowolenia mają z pewnością dealerzy GMC. Jak się okazuje, popyt na elektrycznego Hummera dosłownie sięgnął stratosfery. Jak przekazuje redakcja portalu motor1.com, w zestawieniu kwartalnym sprzedaż modelu - dla wielu najbardziej obłędnego i kontrowersyjnego elektryka na świecie - wzrosła o szokujące ok. 83,3 tys. proc.! Skąd jednak wziął się tak zaskakujący rezultat?
GMC Hummer EV to kwintesencja amerykańskiej megalomanii w elektrycznym wydaniu. Ważący ponad 4 tony samochód, którego sam akumulator o pojemności 248 kWh (użyteczne 212,7 kWh) waży ok. 1,3 tony, w najwyższej specyfikacji uzbrojony jest w trzy silniki o łącznej mocy ponad 1000 km. Kolos wykonuje sprint do setki w zaledwie 3 sekundy! Maksymalny zasięg to ok. 610 km. Do wyboru są dwie wersje nadwozia - SUV lub pick-up. Oczywiście, ceny nie rozpieszczają. Topowy wariant kosztuje 106 945 dol (ok. 423 tys. zł). Dla powrównania wersja z dwoma silnikami (570 KM, 500 km zasięgu) wyceniona została na 98 845 dol (ok. 390 tys. zł). Jak widać, pojazd przeznaczony jest dla nielicznej i dość specyficznej klienteli.
I właśnie w tym tkwi sedno całej sprawy - popyt na elektrycznego Hummera w rzeczywistości nigdy nie był szczególnie wysoki. W przypadku pierwszego kwartału 2023 roku, można uznać, że był on wręcz śladowy. W pierwszych trzech miesiącach ubiegłego roku GMC sprzedało zaledwie dwie sztuki. W tym roku elektryk ma jednak więcej szczęścia i cieszy się zdecydowanie większym zainteresowaniem ze strony klientów. Do końca marca w ich ręce przekazano 1668 egzemplarzy. Warto zaznaczyć, że w całym 2023 roku amerykańskiej marce udało się upłynnić 3260 szt. Ma teraz więc dość dużą szansę, by rezultat ten zdecydowanie poprawić.
Historia kultowej terenówki rozpoczęła się w latach 80. wraz z powstaniem wojskowego, opancerzonego pojazdu HMMWV (High Mobility Multipurpose Wheeled Vehicle - wysoce mobilny wielozadaniowy pojazd kołowy). Opracowany przez AM General pojazd w 1992 roku doczekał się cywilnego odpowiednika, który swoją nazwę - Hummer - wziął od określenia, które stosowali amerykańscy żołnierze w stosunku do ich "służbowych" wozów - humvee. Początkowo za napęd odpowiadała wysokoprężna jednostka V8 o pojemności 6,2 litra produkcji Detroit Diesel o mocy 150 KM. Co ciekawe, za pomysłem wprowadzenia pojazdu na publiczne drogi stał Arnold Schwarzenegger, któremu podobno tak bardzo spodobał się armijny wóz, że zapragnął własnego egzemplarza. Tak się też stało. Pierwszy wyprodukowany Hummer H1 trafił właśnie w jego ręce.
W kolejnej dekadzie, dokładnie w 2002 roku, zadebiutował model H2, który był zupełnie nową konstrukcją. Stracił brutalność i bezkompromisowość protoplasty, jednak nie został pozbawiony zdolności terenowych. Zbudowany na ramie Chevroleta Tahoe, napędzany sześciolitrowym silnikiem V8 o mocy 320 KM pojazd był zdecydowanie bardziej przyjaznym dla przeciętnego Amerykanina samochodem, niż jego poprzednik. Co więcej, w 2005 roku na rynek wjechał najmniejszy Hummer, czyli H3, zbudowany na ramie pick-upa Chevroleta Colorado. Auto było stworzone pod wymogi europejskiej klienteli, jednak nie odniosło szczególnego sukcesu.
Marka Hummer przestała istnieć w 2010 roku, jednak została na swój sposób "wskrzeszona" przez General Motors w 2019 roku. Nazwa została ponownie wykorzystana na potrzeby produkcji elektrycznego Hummera EV, który trafił do portfolio marki GMC. Premiera pojazdu odbyła się w 2020 roku. Zabawne, jaką drogę przeszedł Hummer - od stworzonego z myślą o gwieździe kina akcji topornego potwora napędzanego sześciolitrowym dieslem, aż do wygodnego, zdigitalizowanego i ugrzecznionego elektrycznego SUV-a...