Gorąca dyskusja o pierwszeństwie pieszych na przejściach, którą wciąż obserwujemy w Polsce poszła w złym kierunku. Zamiast myśleć, jak poprawić bezpieczeństwo nas wszystkich, to wiele osób skupia się na dosłownym czytaniu przepisów co do literki, a słowo „wchodzący" poddaje analizie godnej naukowego laboratorium. Powinniśmy raczej uczyć się dobrych nawyków i kultury jazdy, a nie bawić w drogowych prawników. Nie każdy przepis może być precyzyjny. I wcale nie musi, żeby działać. Przykład? Nikt nie zapisał, jak daleko w metrach ani jak szybko muszą jechać samochody, zbliżające się do równorzędnego skrzyżowania, aby to ten z prawej miał pierwszeństwo. Przychodzi to nam naturalnie, bo się tego nauczyliśmy przez wiele lat.
Tak samo trzeba traktować przejścia dla pieszych. Kierowca zwalnia i zachowuje szczególną ostrożność, żeby w razie co przepuścić pieszego, a ten – uważa i upewnia się, że kierowca go widzi. Nagle nasze problemy znikną. Piesi mogą dołożyć do bezpieczeństwa dużą cegiełkę. A jeśli w tym miejscu pomyślicie, że dołączamy do grona piszącego o „świętych krowach", to polecamy przeczytać najnowszy raport policji o bezpieczeństwie na drogach. W 2023 roku typowych potrąceń pieszych zanotowano 4 787, w ich wyniku 447 osób zginęło, a 4 609 zostało rannych. Najwięcej wypadków i ofiar wśród pieszych spowodowali kierujący pojazdami, głownie kierujący samochodami osobowymi. To dokładnie 3 731 wypadków, a więc prawie 78 proc. z nich.
Na drodze najważniejsza jest zwykła ludzka empatia i zdrowy rozsądek. Trzeba przewidywać. Wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Gdyby do przejścia zbliżał się samochód autonomiczny z setką czujników i radarów, to można by zakładać, że będzie mógł was wykryć z daleka i idealnie zastosować przepisy.
Samochód kieruje jednak człowiek i może was po prostu nie zauważyć i nie ustąpić pierwszeństwa nieumyślnie. Trzeba brać pod uwagę, że kierowcę może oślepiać słońce albo przejście nie spełnia najnowszych standardów BRD i jesteście zasłonięci przez drzewo. Możliwe, że ktoś nieprawidłowo zaparkował samochód lub jadący kierowca jest bardzo zmęczony. Może też patrzeć w telefon… może być też jednym z tych frustratów, którzy tak uwielbiają internetowe wojenki i jeszcze specjalnie przyspieszy na widok zbliżającego się pieszego.
Sytuacje są różne i ludzie są różni. Zawsze trzeba brać pod uwagę, że kierowca może z przeróżnych powodów popełnić błąd. Tak dochodzimy do pierwszego grzechu pieszych.
Nowe, obowiązujące od 2022 r., przepisy oczywiście nakładają na kierowcę więcej obowiązków, ale wcale nie zwalniają z nich pieszego. To jeden z mitów, które utrwaliły się podczas kłótni. Pojawiło się wtedy szkodliwe pojęcie „bezwzględnego pierwszeństwa pieszych". To bzdura! Nie ma czegoś takiego. Pieszy zbliżający się do przejścia musi się upewnić, że może z niego bezpiecznie skorzystać. Kierowca musi mieć czas na reakcję, żeby go bezpiecznie przepuścić.
Nigdy nie wolno po prostu wejść na przejście. Pomyślcie o najzwyklejszej miejskiej ulicy, gdzie można jechać 30 lub 50 km/h. Jeśli na zebrę wkroczycie nagle, to nawet jadący zgodnie z przepisami kierowca może mieć problem z wyhamowaniem. Zawsze dajcie czas na reakcję i upewnijcie się, że kierujący was widzi. Tu dochodzi też problem wciąż modernizowanej infrastruktury drogowej. Wiele przejść nie zapewnia kierowcy dobrej widoczności. Rozłożyste drzewo lub krzew na osiedlu wygląda pięknie, ale tuż przy przejściu sprawiają, że stajecie się widoczni dopiero, kiedy zza niego wychodzicie. Kierowca może was wcześniej w ogóle nie widzieć! Jakakolwiek przeszkoda przed przejściem powinna skłonić pieszego do refleksji, że warto najpierw wyjrzeć i się pokazać, zanim na pewniaka wkroczy na pasy.
Dla własnego bezpieczeństwa lepiej czasem kogoś po prostu puścić. Zaoszczędzicie sobie i nerwów, i ryzyka, że stanie się coś groźnego.
Nowe przepisy wprowadziły mandat za używanie telefonu na pasach, a w miastach często natkniemy się na napisy na chodnikach, które ostrzegają pieszych o zbliżaniu się do przejścia. To bezpośrednio powiązane z poprzednim punktem. Przed przejściem trzeba zachować czujność, rozejrzeć się i mieć pewność, że kierowca zachowa się odpowiednio.
Ze wzrokiem w telefonie, zasłuchani w głośną muzykę lub pochłonięci rozmową, możemy sami sobie zrobić krzywdę, nagle wchodząc na pasy bez upewnienia się, że to bezpieczne. Nie trzeba tu wcale popadać w żadne skrajności i zabierać pieszym słuchawek i telefonów. Wystarczy wyrobić sobie nawyk, aby przed przejściem na chwilę oderwać się od smartfona i swoich myśli. Proste rozejrzenie się sprawi, że nagle nabierzecie rozeznania w sytuacji i nie sprowokujecie niebezpiecznej dla siebie samego sytuacji.
Pamiętajcie też, że pośpiech na drodze to zawsze zły doradca. Wbiegnąć na zebrę można tylko, jeśli mamy pewność, że kierowcy już stoją i na pewno nikogo nie zaskoczymy, pędząc do autobusu. Zawsze patrzcie, co robi druga strona. I miejcie z tyłu głowy, że kierowca może was nie widzieć. To bardzo pomaga i dlatego to powtarzamy.
To jeden z najgorszych nawyków pieszych. Bardzo często się zdarza, że dwie lub trzy osoby decydują się urządzić kółko dyskusyjne tuż przy przejściu. Stoją przy nim i się nie ruszają, a to wprowadza ogromną dezorientację w kierowcy. Nie ma pojęcia, co robić, irytuje się, nie wiem, czy za tą grupką nie ma kogoś, kto rzeczywiście chce przejść… Psuje też bardzo ważną zasadę, którą powinniśmy się kierować.
Pieszy stoi przy pasach? Powinno się zwolnić, żeby umożliwić mu bezpieczne przejście, prawda? Im więcej stojących bez celu pieszych przy samym przejściu, tym więcej poczucia w kierowcach, że nie zawsze warto się zatrzymać. Tymczasowe obozy powinno się rozbijać w znaczącej odległości od przejścia. Wtedy kierowca będzie miał pełne rozeznanie na drodze.
Pamiętajcie zawsze, że drogi należą do wszystkich. Pieszych, rowerzystów i kierowców. Mandaty pełnią rolę straszaka, ale nie są najważniejsze. Bezpieczeństwo na drodze zależy od nas i naszego zachowania. Wszyscy na drodze mamy przecież jeden wspólny cel - bezpiecznie dotrzeć do celu. Powinniśmy więc ze sobą współpracować. Odrobina sympatii i empatii sprawi, że nasze drogi staną się znacznie bezpieczniejsze, a na tym zyskają i piesi, i kierowcy.
Artykuł powstał w ramach akcji społecznej #Przepisuj, która skupia się na propagowaniu wiedzy na temat przepisów i zasad panujących na drogach. Naszym celem jest edukowanie, wyjaśnianie zawiłego prawa i tym samym poprawa bezpieczeństwa. Akcja skierowana jest nie tylko do kierowców, ale także pieszych i pozostałych użytkowników dróg.