Takie pościgi zazwyczaj ogląda się na sensacyjnych filmach albo uczestniczy w nich w grach wideo z serii Grand Theft Auto. Tym razem spektakularna pogoń policji wydarzyła się naprawdę, a jej mimowolnymi widzami byli mieszkańcy Warszawy. Ucieczkę BMW X5 zapoczątkowała próba policyjnej kontroli. Kiedy kierowca niemieckiego SUV-a zorientował się, że patrol chce go zatrzymać, postąpił dokładnie odwrotnie. Około godz. 22:00 granatowe BMW zaczęło jechać przez Warszawę z dużą prędkością. Kierowca rozpoczął ucieczkę w ścisłym centrum stolicy, w Alejach Jerozolimskich. Stamtąd udało mu się dotrzeć do alei Prymasa 1000-lecia na wysokości ul. Wolskiej.
Na wiadukcie nad ul. Wolską podczas nieudanej próby wyprzedzania o godz. 22:12 (jak podaje jeden ze świadków) BMW uderzyło w jadącą prawym pasem toyotę camry. Samochód odbił się od niej i potem mocno zderzył z karetką pogotowia ratunkowego na lewym pasie ruchu. Prędkość, z którą jechało BMW, musiała być wysoka. Oba uderzenia były tak silne, że wszystkie auta, które wzięły udział w wypadku, zostały zniszczone. Od toyoty oderwało się tylne koło, a karetka przewróciła się na bok. Lekko uszkodzony został również trzeci pojazd: volkswagen polo. W wyniku zderzenia najbardziej ucierpieli ratownicy medyczni, którzy siedzieli w karetce. Jeden z nich ma złamania kości, drugi odniósł lekkie obrażenia. Obu ratowników zabrały do szpitali kolejne Zespoły Ratownictwa Medycznego. Takie informacje podaje fanpage Wawa Hot News 24 na Facebooku.
To nie koniec tej historii. Policja, która dotarła na miejsce, nie zastała tam kierowcy BMW, ani pasażera, który mu towarzyszył. Osoby, które jechały tym autem, uciekły z miejsca zdarzenia na piechotę. Prawdopodobnego pasażera BMW udało się ująć funkcjonariuszom wkrótce później, ale 20-latek nie przyznał się do prowadzenia auta, ani nie zdradził, kto mógł to robić. Personalia kierowcy, wciąż są nieznane. Dlaczego nie chciał zatrzymać się do kontroli w Alejach Jerozolimskich? Policja nie podaje oficjalnej przyczyny, ale podobno sprawa ma związek z narkotykami.
Po tak spektakularnym wypadku aleja Prymasa 1000-lecia w kierunku Białegostoku (odcinek pomiędzy ul. Wolską a Górczewską) była zablokowana przez dłuższy czas. Ruch został przywrócony dopiero koło północy (o godz. 22:45 trasa wciąż była kompletnie zablokowana), kiedy przestały tam pracować strażacy, policja i ratownicy medyczni.