Niestety polscy kierowcy muszą znowu przyzwyczajać się do rosnących cen paliw. Jeszcze niedawno mogliśmy wręcz pisać o lekkich obniżkach, a potem ustabilizowaniu się cen, ale te czasy minęły. Przy okazji kolejnej prognozy cen paliw znowu musimy napisać o podwyżkach. Kierowcom nie sprzyja sytuacja międzynarodowa, a przede wszystkim przeciągająca się wojna na Bliskim Wschodzie. To region, który dla cen benzyny jest kluczowy.
Niestety zmiany na rynku światowym, jakich byliśmy świadkami w ostatnich dniach, nie napawają optymizmem. I zapewne przełożą się również zwyżkowo na ceny na polskich stacjach. Mówimy przede wszystkim o sytuacji na Bliskim Wschodzie - o odmowie warunków zawieszenia broni przez Hamas państwu izraelskiemu i konsekwencjami z prawdopodobnie przedłużaniem się konfliktu
- mówi dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl. Zawsze przy okazji pisania o cenach paliw i prognozach zachęcamy was do odwiedzenia tej strony. My wyciągamy tylko esencję i konkretne liczby. Tam znajdziecie ciekawe raporty i analizy. Jesli interesuje was ten temat, to serdecznie polecamy. A co eksperci przewidują na najbliższy tydzień? Nie mamy dobrych wieści.
Ile będziemy płacić od poniedziałku 12 lutego? Kierowcy muszą się spodziewać kolejnych podwyżek, ale nie będzie to terapia szokowa. Niestety na większości stacji ceny urosną o kolejne grosze. Tak prezentują się prognozy:
Co może zrobić kierowca? Zmienić nawyki. W czasach wysokich cen może warto przypomnieć sobie kilka zasad oszczędnej jazdy. Większa płynność jazdy, jazda zgodna z ograniczeniami prędkości, przewidywanie, co się stanie na drodze, wcześniejsze odpuszczanie gazu na widok czerwonego światła... to małe kroki, które realnie przełożą się na spalanie samochodu. Jeśli ktoś dużo jeździ, to naprawdę odczuje różnicę. A jeśli macie trochę więcej czasu, to warto podjechać na inną stację niż ta najbliższa. O cenach paliw decyduje również lokalizacja samej stacji. Te przy drogach szybkiego ruchu są bardzo drogie, a zjechanie dosłownie kilku kilometrów od trasy sprawi, że cena spadnie nawet o pół złotego