Trzecie skrzyżowanie o ruchu okrężnym, które czeka podobny los, to Rondo Wiatraczna na Pradze-Południe. Wszystkie wymienione skrzyżowania są bardzo charakterystycznymi elementami krajobrazu stolicy. Dlaczego władze miasta przestały kochać ronda? Na to pytanie można odpowiedzieć na kilka sposobów. O znikających rondach pisze Murator Plus.
Bezpośrednim powodem przebudowy dwóch skrzyżowań jest remont podziemnej kolejowej linii średnicowej łączącej dworce: Warszawa Zachodnia i Warszawa Wschodnia. Zgodnie z planem ma potrwać pięć lat (2025-2030), a w tym czasie całe centrum zostanie rozkopane. Na trasie "średnicówki" znalazły się ronda Dmowskiego i de Gaulle'a, dlatego czeka je marny los. Po zakończeniu prac skrzyżowania w centrum zostaną odbudowane, ale ratusz potraktował modernizację kolei jako okazję do zrealizowania nowej koncepcji urbanistycznej w centrum Warszawy.
Dlatego zamiast rond w wymienionych miejscach powstaną klasyczne skrzyżowania. Przy węższych ulicach staną się niepotrzebne. Taka zmiana ma zniechęcić kierowców do wybierania się do śródmieścia stolicy własnym autem. Lepiej, żeby przyjechali tam komunikacją miejską albo rowerem, a potem wypoczęli w parkach, które powstaną w miejscu części ulic oraz parkingów. Prawdopodobnie trochę upraszczam, ale taka jest przewodnia idea stojąca za rewitalizacją centrum.
Praskie Rondo Wiatraczna zniknie z powodu rozbudowy trzeciej linii warszawskiego metra, ale koncepcja jest podobna: ograniczyć ruch, zwęzić ulice i zamienić ronda na zwykłe skrzyżowania. Zniknie również większość przejść podziemnych, częściowo dlatego, że nie spełniają współczesnych przepisów. W nowej rzeczywistości będzie łatwiej zorganizować przestrzeń dla pieszych, utworzyć przejścia naziemne z łatwym dostępem do przystanków komunikacji miejskiej, dzięki czemu korzystanie z niej stanie się wygodniejsze.
Przebudowa Ronda de Gaulle'a na klasyczne skrzyżowanie oznacza konieczność usunięcia charakterystycznej rzeźby Joanny Rajkowskiej, czyli palmy, która na nim stoi od przeszło 21 lat. W jej miejscu po 2030 roku będzie przebiegać ulica, a ponadto powstanie nowy przystanek kolejowy PKP. Chodzi o to, aby utworzyć możliwie sprawną sieć transportu publicznego i ułatwić mieszkańcom Warszawy oraz osobom przyjezdnym korzystanie ze wszystkich dostępnych środków komunikacji publicznej.
Z kolei w miejscu Ronda Wiatraczna wyrośnie jedna ze stacji metra. Przekształcenie ronda w normalne skrzyżowanie lepiej zintegruje je z pozostałymi środkami transportu. Pozostała przestrzeń zostanie przeznaczona na nowy plac, przy którym będą przystanki autobusowe. Taki remont oznacza przebudowę dróg w okolicy. Ul. Grochowska i al. Stanów Zjednoczonych będą krzyżować się w innym, przesuniętym bardziej na północ miejscu, a pod spodem kiedyś powstanie samochodowy tunel obwodnicy śródmiejskiej.
Nie jest prawdą, że władze stolicy w ogóle przestały lubić skrzyżowania o ruchu okrężnym, tylko uważają, że nie ma dla nich miejsca w centrum. Za to ronda powstaną w innych miejscach poza Śródmieściem, bo tam przyniosą wiele korzyści. Po przeprowadzeniu audytów zdecydowano, że zostaną zbudowane m.in. na Sadybie, Żoliborzu, Ursynowie i granicy Bielan z Bemowem. Przy intensywnym ruchu samochodów ronda zwiększają jego płynność i wpływają na poprawę bezpieczeństwa, zwłaszcza pieszych. Niestety mają też i wady. Przede wszystkim kierowcy często nie wiedzą, jak się na nich zachować i nie potrafią po nich jeździć. Niektórzy przesadzają z prędkością i "ścinają" mniejsze ronda. Poza tym na takich skrzyżowaniach trudniej zaprojektować pasy dla rowerzystów i chodniki, jeśli ruch pieszych jest intensywny. Dlatego trzeba się dobrze zastanowić, gdzie jest sens je budować.