Nie ulega wątpliwości, że ignorowanie czerwonego światła to jedno z potencjalnie najgroźniejszych wykroczeń, jakich może dopuścić się kierowca. W końcu konsekwencje takiego zachowania mogą być katastrofalne. By nieco ułatwić życie zmotoryzowanym, a także poprawić bezpieczeństwo, na wielu skrzyżowaniach pojawiły się sekundniki, które informują, ile czasu zostało do zmiany świateł. Rozwiązanie genialne w swej prostocie.
Niestety, wiemy doskonale, jak wygląda życie. Przychody do budżetu "muszą się zgadzać". Stąd też co chwilę słyszymy o kolejnych świeżutkich fotoradarach, odcinkowych pomiarach prędkości czy też systemach kamer montowanych na skrzyżowaniach. Te ostatnie zagościły niedawno w Szczecinie. Skarg kierowców jest bez liku.
Na skrzyżowaniu ulic 26 kwietnia, Taczaka i Derdowskiego zamontowano niedawno 26 kamer składających się na system RedLight. Ma on jedno zadanie - wymierzać sprawiedliwość kierowcom, którzy przejeżdżają na czerwonym świetle. Jak tłumaczą przedstawiciele Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, system po przekroczeniu przez pojazd wirtualnej linii detekcji w trakcie nadawanego czerwonego światła automatycznie wykrywa i rejestruje wykroczenie kierującego pojazdem. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie parę szczegółów.
Mimo iż kierowcy popierają działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa, tak w tym przypadku wielu dopatruje się "skoku na kasę". Wszystko przez usunięcie sekundników, które ustawione były tam do momentu wyremontowania skrzyżowania w 2018 roku. Co więcej, niektórzy stwierdzają, że czas, w jakim dochodzi do zmiany świateł, został sztucznie skrócony. Wszystko po to, by ukarać jak najwięcej zmotoryzowanych.
Warto podkreślić, że za przejazd na czerwonym świetle jest surowo karany. Mimo iż stawka mandatu nie jest najwyższa, bo wynosi 500 zł (na przejeździe kolejowym kwota ta wzrasta do 2000 zł) tak już liczba punktów karnych jest zastraszająca. Za zignorowanie wskazań sygnalizatora na konto kierowcy trafi 15 pkt.!