Czy czołgi niszczą asfalt na drogach? Kto płaci za jego uszkodzenia?

Czołgi zdecydowanie nie są asfaltowymi pożeraczami kolejnych kilometrów. Najlepiej czują się poza nawierzchnią utwardzoną. A gdy już się na niej pojawią, mogą doprowadzić do uszkodzenia drogi. Kto zapłaci za jej naprawę?

Więcej ciekawostek z zakresu przepisów obowiązujących na drogach publicznych znajdziesz również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.

Układ przeniesienia napędu w czołgu oparty jest na gąsienicach. To nie powinno jednak dziwić. Pojazd tego typu może ważyć od 40 do prawie 60 ton. Ciężko było zatem zetknąć tak dużą masę z podłożem np. za sprawą czterech kół. Po pierwsze koła i ogumienie musiałyby być znacznie wzmocnione i powiększone (jak np. w specjalnych wywrotkach używanych w kopalniach odkrywkowych czy kamieniołomach). Po drugie czołg w takim przypadku nie miałby żadnych szans na jazdę poza utwardzonymi szlakami. Po prostu zakopałby się w każdym trudniejszym terenie. To wykluczyłoby jego zdolność bojową.

Gąsienice sprawiają, że siła nacisku pojazdu rozkłada się nie punktowo, a na większą powierzchnię. To potężna zaleta w przypadku tak ciężkiego pojazdu i np. grząskiego podłoża.
Zobacz wideo Takie wyprzedzanie kosztuje 1500 zł mandatu i 15 punktów karnych

Czy czołgi niszczą asfalt na drogach?

W kontekście wielkiej parady wojskowej w Warszawie pojawia się jednak inne pytanie. Czy gąsienice czołgu, które de facto są wykonane z metalu, nadają się do jazdy takim pojazdem po drodze asfaltowej? Nadają się. Tylko w tym punkcie trzeba postawić gwiazdkę. Bo choć nadają się, mogą prowadzić do niszczenia utwardzonej nawierzchni. Uszkadzają jej wierzchnią warstwę, a w skrajnym przypadku mogą ją nawet zerwać.

Czołg jadący po drodze asfaltowej na wprost nie spowoduje jeszcze dużych zniszczeń. Szczególnie gdy za jego sterami zasiądzie wprawny kierowca. Dużo większy problem powstaje w sytuacji manewrów polegających na skręcaniu lub jeszcze gorzej kręceniu się wokół własnej osi. W takim przypadku na nawierzchnię drogi działają ogromne siły skrętne. Skala uszkodzeń może być zatem nie tyle duża, a wręcz ogromna.

Problem uszkodzeń nawierzchni dotyczy nie tylko defilad. To też kwestia dróg poprowadzonych w okolicy poligonów. Tam również ciężki sprzęt często wjeżdża na drogi publiczne.

Gumowe nakładki na gąsienice. Drogowo dobry pomysł

Oczywiście skutki przejazdu czołgu po asfalcie można minimalizować. Dobrym pomysłem jest np. stosowanie dedykowanych nakładek gumowych na taśmach gąsienicowych. Te jednak nie tylko minimalizują uszkodzenia asfaltu podczas przejazdu czołgów. Sprawiają również, że pojazd zachowuje wyższy poziom trakcji. Jest bardziej sterowny i zdecydowanie lepiej hamuje. Gumowe nakładki w przypadku polskiej armii są stosowane w czołgach K2, Leopard i Abrams. Akcesoryjne elementy mogą wytrzymać nawet 1,5 tys. km, co oznacza, że przydadzą się na niejednej defiladzie. 

Kto zapłaci za naprawdę drogi zniszczonej przez czołgi?

Prawo cywilne stwierdza jasno. Kto spowodował uszkodzenie, odpowiada za jego naprawę. I zasada ta ma również zastosowanie w przypadku wojska. W sytuacji, w której czołgi uszkodziłyby asfalt gąsienicami, to wojsko musi zapłacić za naprawę drogi (samorządy kierują zgłoszenia do MSWiA tak jak w przypadku szkód odnotowanych wzdłuż wschodniej granicy kraju). Tyle że sprawa w praktyce nie okazuje się tak łatwa. I decyduje o tym kilka powodów:

  • zarządca drogi musi udowodnić, że to przejazd pojazdów wojskowych odpowiada za pogorszenie się stanu nawierzchni. To nie zawsze jest łatwe, bo gminy lub GDDKiA nie zawsze dysponują np. zdjęciami nawierzchni sprzed przejazdu. Konieczna może być zatem opinia rzeczoznawcy.
  • zarządca drogi może skierować do jednostki wojskowej wniosek o odszkodowanie, ten może zostać jednak odrzucony.
  • konieczność dochodzenia odszkodowania na drodze sądowej potrwa. Do czasu rozstrzygnięcia sprawy i uzyskania odszkodowania, nawierzchnia będzie dalej niszczeć. Ewentualnie za jej naprawę zapłaci zarządca.
Więcej o: