Kierowca porsche 911 turbo s zderzył się w Warszawie z tramwajem. Nie był trzeźwy

Wczoraj wieczorem kierowca sportowego porsche 911 turbo s próbował zawrócić w niedozwolonym miejscu na torach tramwajowych. Nie udało mu się. Na decyzję mógł mieć wpływ poziom alkoholu w jego krwi.

Wczoraj wieczorem na skrzyżowaniu al. Krakowskiej i ul. 1 Sierpnia w Warszawie wydarzyła się niecodzienna kolizja. Kierowca sportowego samochodu nie zauważył nadjeżdżającego tramwaju, kiedy próbował zawrócić na torowisku w niedozwolonym miejscu. Piotr Krat z wydziału prasowego Komendy Stołecznej Policji powiedział TVN Warszawa, że służby interweniowały po zderzeniu w środę około godziny 20.30.

Zobacz wideo Pijany kierowca za mocno "zatankował" i dachował na stacji paliw

Więcej o bezpieczeństwie na polskich drogach piszemy na stronie głównej Gazeta.pl

Tramwaj wygrał spotkanie z porsche. Kierowca miał 0,5 promila we krwi

Kolizja dwóch pojazdów wywołała spore utrudnienia w ruchu. Tramwaje kilku linii: 7, 9 i 15 musiały pojechać objazdami, bo służby porządkowe przez dłuższy czas usuwały skutki wypadku i resztki samochodu z jezdni oraz torów.

Po zderzeniu drogie porsche nie wygląda dobrze. Być może by nie nastąpiło, gdyby jego właściciel był trzeźwy. Najpewniej taki pomysł w ogóle nie przyszedłby mu do głowy, a przez niego ma teraz spore kłopoty. Niestety badani przeprowadzone alkomatem wykazało, że miał we w krwi 0,5 promila alkoholu. To granica poziomu określonego przepisami jako stan nietrzeźwości.

Kierowcy nagminnie bagatelizują jazdę po "kilku kieliszkach wina" uważając, że ich zdaniem taka ilość alkoholu we krwi wcale nie upośledza ich zdolności do kierowania. Mylą się, bo nie wiedzą, co wtedy dzieje się z ich organizmem. Już ilość alkoholu we krwi określania stanem po spożyciu (od 0,2 do 0,5 promila we krwi) upośledza nasze zmysły i zdolność do oceny sytuacji.

Kierowcy bagatelizują jazdę po kilku kieliszkach. Zapominają, że alkohol wpływa na pracę mózgu

Wraz z alkoholem do krwi uwalniają się neuroprzekaźniki takie jak dopamina i serotonina. Dzięki temu czujemy się wyluzowani i bardziej szczęśliwi, ale przy okazji nasze reakcje stają się nerwowe. Poza tym po spożyciu alkoholu zwalnia praca naszych mózgów, pogarsza się koordynacja ruchów, oraz zanika zdolność do koncentracji ruchowej oko-ręka i dokonywania (nomen omen) trzeźwych osądów. Pewnych szczegółów w ogóle nie zauważamy, a nasze zdolności oceniamy nadmiernie optymistycznie. To wszystko znacząco zwiększa prawdopodobieństwo spowodowania albo udziału w zdarzeniu drogowym. To są fakty potwierdzone badaniami naukowymi.

Dlatego śmiem twierdzić, że gdyby kierowca porsche z Warszawy był trzeźwy, zauważyłby tramwaj, nie próbował skręcić tuż przed nim, a być może taki pomysł wybiłby mu z głowy własny rozum. Nie zrobił tego, dlatego zamiast spędzić wieczór spokojnie w domu, musiał zmierzyć się ze skutkami spowodowanej kolizji. Teraz czeka go naprawa albo kupowanie nowego samochodu oraz odpowiedzialność karna.

Jeśli poziom alkoholu w jego krwi nie rzeczywiście nie przekroczył 0,5 promila, popełnił wykroczenie. Może być za nie ukarany 15 punktami karnymi i mandatem w wysokości co najmniej 2,5 tys. zł. Poza tym czeka go sprawa w sądzie i zakaz prowadzenia pojazdów obowiązujący przez okres od 6 miesięcy do 3 lat. Wysokość tej kary zależy np. od tego, czy podczas jazdy nie doszło do kolizji.Co grozi kierowcy porsche za jazdę po alkoholu i kolizję z tramwajem?

Jeśli natomiast było go chociaż trochę więcej, mamy do czynienia z przestępstwem, za które grozi kara pieniężna do 30 tys. zł, wpłata co najmniej 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, ale przede wszystkim co najmniej 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz możliwość pozbawienia wolności do 2 lat. Kara rośnie jeszcze bardziej, jeżeli wcześniej był już skazany za podobne przestępstwo. Wówczas można trafić do więzienia nawet na 5 lat.

Wkrótce pojawi się nowa broń na pijanych kierowców. Sąd zacznie im zabierać samochody. W przypadku nowego Porsche 911 Turbo S (992) mowa o kwocie przekraczającej milion złotych. Wyobraźcie sobie kierowcę, który płaci raty leasingowe za swój samochód i słyszy taki wyrok. Nawet jeśli tak by się stało, kierowca porsche powinien dziękować losowi, że uniknął najgorszego, bo tym razem nie zrobił nikomu krzywdy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.