Ukryta funkcja Google Maps. Policjanci jej bardzo nie lubią

Google Maps i jej niewielki plusik. Mały znak matematyczny zmienia jednak wszystko. Bo za jego sprawą kierowcy mogą ostrzegać się wzajemnie przed obecnością policjantów. Policjantom natomiast nie pozostaje nic innego, jak bezradnie stać przy drodze.

Więcej ciekawostek dotyczących aplikacji dla kierowców znajdziesz również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.

Google Maps cieszy się potężną popularnością. Każdego miesiąca w samej tylko Polsce z aplikacji nawigacyjnej korzystają przeszło 22 mln osób. To daje potężny zasięg i sprawia, że kierowcy podczas jazdy mogą zacząć się wymieniać informacjami. Na jaki temat? Już jakiś czas temu pojawiła się opcja "dodaj zgłoszenie". Policjanci nie przepadają jednak za nią...

Zobacz wideo 1,5-miesięczne dziecko zatrzaśnięte w samochodzie. Mundurowi wybili szybę

Google Maps: kierowcy mogą informować się o kontrolach prędkości

Zasada jest prosta. Kierujący ruszając z domu, odpala Google Maps i ustawia adres punktu docelowego. Gdy jadąc trasą zauważy coś, o czym chce poinformować innych również podróżujących tym odcinkiem, naciska opcję "Zgłoś", która czasami po prostu przyjmuje symbol plusa. W tym punkcie może również wskazać rodzaj zgłoszenia. Dostępne opcje to m.in. korek, wypadek lub urządzenie do kontroli prędkości. Kluczowe w tym przypadku jest to, że zaznaczony przez kierowcę na mapie punkt pojawi się całkowicie anonimowo. Dane zgłaszającego nie zostaną podane.

Twoje zgłoszenie będzie jednak oceniane przez innych. Gdy inni podróżujący dotrą do tego punktu, aplikacja ostrzeże ich i zapyta o to, czy zagrożenie jest nadal aktualne. Jeżeli zaznaczą że nie, zgłoszenie zniknie z mapy.

Ulepszajmy Google Maps. Funkcja "Zgłoś" jest świetna

Oficjalnie Google Maps opcję "Zgłoś" nazywa sposobem na "ulepszenie map z korzyścią dla Ciebie i innych użytkowników". Mniej oficjalnie opcji tej nie znoszą policjanci. Bo gdy jeden z kierujących wypatrzy patrol dokonujący pomiaru prędkości, poinformuje o tym fakcie resztę prowadzących. W takim przypadku funkcjonariuszom może być trudno złapać jakiś pojazd na przekroczeniu dozwolonej szybkości jazdy. Będą bezcelowo stali na poboczu drogi.

Google Maps nawiguje i ostrzega. Yanosik powstał, żeby ostrzegać

W tym punkcie pomyślicie sobie pewnie: no tak, ale przecież jest już aplikacja, która o kontrolach ostrzega. I jest nią Yanosik. Do tego mogę dodać jednak, że Yanosik jest zdecydowanie mniej popularny od Google Maps. Korzysta z niego prawie 6-krotnie mniej kierujących. Powód? Tym może być mechanizm działania samej nawigacji. Ta lubi poprowadzić kierowcę dookoła. I jak uprze się na jedną trasę, nie ma na nią siły. Z uporem maniaka będzie nawigować kierowcę w wybranym kierunku.

Yanosik ma jednak pewną przewagę nad Mapami Google. Rozwiązanie googlowskie pokazuje na mapie punkty kontroli, ale będzie przed nimi ostrzegać dopiero w przypadku wpisania adresu docelowego i rozpoczęcia nawigowania. Yanosika natomiast wystarczy odpalić w czasie jazdy. Ten informuje o ewentualnych pomiarach prędkości także poza działaniem mechanizmu nawigującego.

Więcej o: