Nowy York zdecydował uregulować kwestie zatrudniania dostawców żywności, których zatrudniają firmy takie jak Uber. Nowe prawo wymaga od firm płacenia pracownikom dostawczym 17,96 dolarów za godzinę, a od kwietnia 2025 roku prawie 20 dolarów. Firmy mogą wybierać, czy płacić pracownikom za godzinę, czy za dostawę, przy czym płatność za godzinę byłaby oparta na czasie, w którym pracownicy są zalogowani do aplikacji.
Reuters donosi, że firmy zarządzając siecią dostawców, twierdzą, że będą musiały zwiększyć liczbę dostaw na godzinę, aby zrekompensować nowe koszty pracy, co spowoduje zmniejszenie obszarów obsługi i będzie miało negatywny wpływ na klientów i restauracje.
Reuters słusznie zauważa, że prawda może jednak leżeć nie w trosce o klientów, ale raczej w obawie o zmniejszenie dobrze zapowiadających się dochodów. W maju Uber i DoorDash podnieśli swoje prognozy rocznych zysków zakładane na początku roku. Powodem było przekroczenie oczekiwań dotyczących przychodów kwartalnych, które wynikają ze wzrostu zamówień na żywność i produkty gotowe. Relay Delivery Inc, która również złożyła pozew w tej sprawie, twierdzi z kolei, że nowe prawo doprowadzi firmę do bankructwa, jeśli nie zwiększy opłat pobieranych od restauracji.
Z drugiej strony Departament Ochrony Konsumentów i Pracowników miasta poparł nowe prawo, twierdząc, że pomoże ono tysiącom pracowników wydostać się z ubóstwa. W kraju, w którym nie brakuje ludzi pracujących, którzy nie mają swoich domów i mieszkają w samochodach, argument ten wydaje się całkiem sensowny.
Jednak firmy zajmujące się dostawami z Uberem na czele, twierdzą, że miejskie ankiety wśród pracowników dostawczych były stronnicze i miały na celu uzasadnienie wprowadzenia płacy minimalnej. Operatorzy twierdzą również, że nowe przepisy opierają się na błędnych badaniach i statystykach. Firmy oskarżyły miasto o naruszenie prawa stanowego i domagają się nakazów uniemożliwiających wdrożenie nowego prawa do czasu zakończenia postępowań sądowych oraz trwałego unieważnienia przepisów.
Źródło: Reuters