Samochody elektryczne stopniowo stają się powszechnym widokiem na ulicach. Tym samym zaczyna się batalia reklamowa i coraz ostrzejsza walka o klienta. Mimo postępu technologicznego nadal auta elektryczne mają kilka poważnych wad. Wysokie ceny i brak opcji ładowania są najczęściej wymieniane jako powody, dla których potencjalni klienci nie decydują się na zakup tego typu modeli. Problemem jest także zasięg, który notorycznie jest zawyżany w informacjach prasowych i broszurach.
Tej ostatniej kwestii przyjrzała się dokładniej brytyjska agencja do spraw rzetelności reklam – Advertising Standards Authority. ASA stwierdziła, że informacje podawane w reklamach samochodów elektrycznych firm Hyundai i Toyota, wprowadzały konsumentów w błąd.
Według doniesień The Guardian ASA zakazał kampanii reklamowych samochodów elektrycznych Toyoty i Hyundaia. Inspektorzy stwierdzili, że obaj producenci podali zbyt optymistyczne dane co do prędkości ładowania swoich pojazdów, a poza tym wprowadzili konsumentów w błąd w kwestii dostępności stacji szybkiego ładowania w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Według raportu Hyundai i Toyota sugerowały, że dostęp do stacji szybkiego ładowania w Wielkiej Brytanii jest "relatywnie łatwy".
Problem dotyczy w szczególności modeli Toyota bZ4X i Hyundaia Ioniq 5. ASA otrzymała skargi sugerujące, że podane czasy ładowania, które były osiągnięte w idealnych warunkach fabrycznych, są w praktyce nieosiągalne. Według inspektorów rzeczywiste czasy ładowania zależą od wielu czynników, takich jak stan i wiek akumulatora, temperatura otoczenia oraz akumulatora. Gdy któryś z tych warunków nie jest optymalny, czasy ładowania "prawdopodobnie" jest znacznie dłuższy – podaje The Guardian.
Mimo że obaj producenci zaprzeczyli, że ich reklamy wprowadzają konsumentów w błąd, kampanie reklamowe zostały wstrzymane. Jest to pierwszy zakaz reklamowania samochodów elektrycznych przez brytyjskie organy regulacyjne. Hyundai i Toyota otrzymały zalecenie lepszej weryfikacji danych podawanych w kolejnych reklamach i ich urealnienia.