Samochodowy Rajd Chorwacji jest organizowany od 1974 roku. W swojej historii już był eliminacją rajdowych samochodowych mistrzostw Europy, Chorwacji, Jugosławii, Austrii i Słowenii. Od trzech lat wchodzi w skład kalendarza Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata (WRC). W 2023 roku prześladował go pech albo zła organizacja. Wiele pytań budzi zwłaszcza zabezpieczenie trasy. Najpierw podczas testów przed rajdem Chorwacji zginął doświadczony kierowca Craig Breen. Prowadzony przez niego Hyundai i20 N Rally1 wypadł z trasy i uderzył w ogrodzenie, które przebiło szybę i dostało się do kabiny. Dla irlandzkiego kierowcy zakończyło się to tragicznie.
Więcej wiadomości o wypadkach i bezpieczeństwie w ruchu drogowym przeczytasz na stronie Gazeta.pl
Teraz w mediach społecznościowych zaczęło krążyć nagranie, które daje wiele do myślenia. Wideo zamieścił na swojej stronie rajdowy zespół T4T World Rally Team z Finlandii. Widać na nim jak bezmyślni pijani kibice kłócą się i szarpią z obsługą rajdu oraz policjantem zabezpieczającymi trasę. W pewnym momencie kilka osób turla się po asfalcie i to kilka sekund przed przejazdem załogi Toyoty GR Yaris Rally1, startującej bardzo mocnym autem.
Kategoria Rally1 zastąpiła flagowe WRC, a samochody, które do niej należą, mają niemal 400-konne silniki. W pewnym momencie było naprawdę o włos od tragedii. Miejsce, które kibice wybrali na awanturę, było bardzo szybkim fragmentem odcinka specjalnego rajdu, w dodatku tuż za "hopą", która efektownie katapultuje pędzące auta w powietrze. W takim miejscu kierowca, nawet jeśli zobaczy ludzi na drodze, jest kompletnie bezradny.
Gdybym nie jeździł regularnie na rajdy z kalendarza Mistrzostw Polski na przełomie XX i XXI wieku, pewnie byłbym w szoku po ujrzeniu sfilmowanej sceny. Niestety wówczas podobne "atrakcje" czekały kibiców również na polskich rajdach. Teraz dowiedziałem się, że chorwackich i polskich fanów rajdów łączy zamiłowanie do alkoholu oraz łamania obowiązujących zasad. Tylko że na Bałkanach pod tym względem niewiele się zmieniło przez ostatnie 20 lat. Mimo typowo chuligańskiego wybryku trudno obarczać ich całkowitą winą, bo częściowo ponoszą ją też organizatorzy.
Pewne sytuacje są trudne do przewidzenia, natomiast już na pierwszy rzut oka widać, że na fragmencie odcinka specjalnego, na którym wydarzyła się niebezpieczna sytuacja, brakuje taśm zabezpieczających trasę, a i osób odpowiadających za porządek jest zbyt mało i nie potrafią opanować sytuacji. Ciekawe jak do tego niebezpiecznego incydentu podejdzie Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA)? Takie sytuacje bardzo źle wpływają na wizerunek rajdów. Poza tym niewiele brakowało do tragedii, która odbiłaby się szerokim echem w mediach na całym świecie. Może Chorwacja jeszcze nie dojrzała do organizacji eliminacji mistrzostw świata w rajdach?