Zaledwie kilka dni potrzebowali policjanci ze śródmiejskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu, aby zatrzymać 44-latka zamieszanego w kradzież Peugeota 208. Warty 50 tys. złotych samochód został przed tygodniem skradziony z ulicy Mazowieckiej w Warszawie. Więcej informacji o policyjnych akcjach znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Jak poinformował podinsp. Robert Szumiata, oficer prasowy komendanta rejonowego policji Warszawa I - "Policjanci bardzo szybko namierzyli pojazd w jednej z miejscowości w powiecie wołomińskim i zorganizowali zasadzkę. Szereg podjętych wcześniej działań operacyjnych, cierpliwość i profesjonalna organizacja akcji przyniosły oczekiwane rezultaty". Wkrótce na teren obserwowanej przez funkcjonariuszy posesji podjechał dostawczak z którego wysiadł mężczyzna. Gdy podszedł do Peugeota do akcji wkroczyli policjanci. 44-latek został natychmiast obezwładniony i zatrzymany. W busie którym przyjechał policjanci znaleźli kluczyki od skradzionego auta oraz części pochodzące z różnych modeli Toyoty.
Co więcej, podczas przeszukania zajmowanego przez mężczyznę budynku policjanci znaleźli m.in. kilkanaście tablic rejestracyjnych, telefony komórkowe, radiostacje, urządzenia służące do zagłuszania sygnałów GPS, kluczyki od różnych marek samochodów oraz broń palną wraz z amunicją. Jak przekazał podinsp. Szumiata, mężczyzna nie potrafił wytłumaczyć w jaki sposób przed jego domem znalazł się skradziony samochód ani skąd pochodzą wszystkie znalezione przedmioty i broń. "Co chwilę zmieniał zdanie i wersję zdarzeń" - dodaje oficer prasowy.
Sąd na wniosek Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście podjął decyzję o tymczasowym aresztowaniu mężczyzny na trzy miesiące. 44-latek usłyszał już zarzut paserstwa samochodu oraz nielegalnego posiadania broni i amunicji. Za popełnione przestępstwa grozi mu nawet osiem lat więzienia.