Propozycję zmian wysunęli niemiecki minister zdrowia Karl Lauterbach i minister rolnictwa Cem Özdemir. Zgodnie z pierwotnym brzmieniem projektu ustawy na terenie całej Republiki Federalnej Niemiec marihuana nie będzie już traktowana jako narkotyk. W dokumencie zawarto kilka postulatów m.in. dozwolone będzie posiadanie do nawet 25 gramów suszu konopnego. Reforma dałaby także możliwości uprawiania konopi indyjskich na własne potrzeby.
Co więcej, rządzący chcą umożliwić komercyjną uprawę i dystrybucję marihuany, za którą odpowiedzialne byłyby specjalne stowarzyszenia, tzw. kluby konopne. Celem tych działań jest uczynienie konsumpcji marihuany bezpieczniejszą. Dzięki temu możliwym byłoby „kontrolowane dostarczanie marihuany dorosłym w odpowiednio wyznaczonych granicach – komentuje Karl Lauterbach cytowany przez Rzeczpospolitą. Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Ustawa spotkała się jednak z głosami sceptyków. Stowarzyszenie kierowców ADAC ostrzegło, że legalizacja marihuany wpłynęłaby negatywnie na bezpieczeństwo na drogach - marihuana, tak jak alkohol, ogranicza percepcję kierowcy. Aktualnie regulacje dotyczące prowadzenia po spożyciu marihuany reguluje art. 24 niemieckiego prawa o ruchu drogowym. Obecnie limit wynosi 1 nanogram THC na mililitr surowicy krwi. Co więcej, prawo wyklucza także możliwość stosowania leków opartych na leczniczej marihuanie przez kierowców.
Kierowcy, który wsiada za kółko z większą niż ustaloną w przepisach ilością THC w krwiobiegu, grozi mandat w wysokości 500 euro, dwa punkty, oraz utrata prawa jazdy na miesiąc. W przypadku recydywy grzywna wzrasta do poziomu 1000 euro, punkty karne zostają w tej samej liczbie, ale prawo jazdy zostaje odebrane na trzy miesiące. Za trzecim razem grzywna wzrasta do 1500 euro, reszta pozostaje bez zmian. Niektórzy specjaliści uważają jednak, że aktualny limit jest zbyt rygorystyczny, zwłaszcza, że u osoby, która regularnie przyjmuje marihuanę, stężenie we krwi utrzymuje się na wyższym poziomie.