Podczas gdy warszawiacy kłócą się mediach społecznościowych na temat liczby miejsc do parkowania w centrum, londyńczycy już wiedzą, jakie jest rozwiązanie na ich brak oraz korki. Należy przesiadać się do innych środków komunikacji. Wynik badania ruchu w londyńskim City może zaskoczyć tylko tych, którzy w ogóle nie interesowali się ewolucją transportu w tym mieście.
Więcej wiadomości na temat miejskiego transportu znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Dziennikarz Forbes na podstawie danych z raportu informuje, że struktura transportu w śródmieściu Londynu przez ostatnie ćwierć wieku zmieniła się diametralnie. Długofalowy trend wynikający z badań ruchu prowadzonych w określonych lokalizacjach od 1999 r. jest jednoznaczny: spada udział samochodów osobowych, a rośnie rowerów. Największy spadek liczby aut zanotowano pomiędzy 2007, a 2009 rokiem oraz w latach 2014-2016.
Potem nastąpiły ciekawe zawirowania w związku z pandemią koronawirusa. Liczba pieszych wciąż nie wróciła do stanu sprzed pandemii, a liczba samochodów wynosi 80 proc. ruchu z 2019 roku. Liczba rowerzystów wzrosła o 102 proc.
Jeszcze bardziej interesująco wygląda porównanie statystyk z 1999 r. oraz 2023 r. W tym czasie liczba samochodów w City spadła o 64 proc., rowerzystów zwiększyła się o 386 proc. Najnowsze dobowe badanie zostało przeprowadzone w deszczowy i wietrzny listopadowy dzień, więc pogoda nie stanowi wytłumaczenia. Wynika z niego, że rowerzyści w Londynie stanowią aż 40 proc. całego ruchu w godzinach szczytu i 27 proc. poza nimi.
Oczywiście nie jest tak, że wszyscy londyńczycy oraz przyjezdni samodzielnie podejmują taką decyzję. Aktualna sytuacja jest rezultatem programu miejskiego transportu realizowanego od dekad. Jego elementami są: ograniczenie możliwości wjazdu samochodów do centrum, zmiany infrastruktury drogowej i budowanie sprawnej komunikacji publicznej.
Jednak mieszkańcy stolicy Wielkiej Brytanii są na tyle rozsądni, że konsekwentnie głosują na polityków wprowadzających takie rozwiązania. Pewnie dlatego, że zdali sobie sprawę z tego, czego nie rozumie wielu warszawiaków: zwiększanie liczby ulic i parkingów skutkuje coraz większymi korkami, rosnącą liczbą wypadków, zanieczyszczeniem powietrza oraz hałasem.
To droga, która niektórym wydaje się najwygodniejsza, ale prowadzi do nikąd, zwłaszcza jeśli dodatkowo wziąć pod uwagę, że budżet, a przede wszystkim przestrzeń każdego miasta to zasoby, które są ograniczone. Jedno i drugie trzeba szanować i gospodarować nimi rozsądnie. Inaczej tworzą się metropolie, w których życie przypomina koszmar.