Nieważne, że jest zimno. Kierowca powinien teraz wciskać AC. Koniec z problemem

Jest zima, a zimą w aucie może być... ciepło, a nie zimno. Po co zatem od czasu do czasu naciskać przycisk AC na konsoli? Są dwa bardzo ważne powody przemawiające za tym.

W latach dziewięćdziesiątych dzieciaki zaglądały do zaparkowanych aut, żeby sprawdzić czy mają na wyposażeniu radio. Na początku nowego millenium rozpoczęło się wzrokowe poszukiwanie... przycisku z napisem AC. Jego obecność oznaczała, że kierowca stawia na komfort. Miał bowiem na pokładzie szczyt motoryzacyjnego high life`u, czyli klimatyzację. Początkowo porady kierowców były proste. Klimę należy odpalać tylko latem. To jednak błąd i to poważny.

Zobacz wideo "Boże! Skąd ona się tu wzięła? Ja jej w ogóle nie widziałem"

Czy zimą należy włączać klimatyzację?

Klimatyzacja jest utożsamiana z chłodzeniem kabiny pasażerskiej. I takie skojarzenie jest w dużej mierze właściwe. Warto jednak pamiętać o tym, że chłodzenie jest osiągane niejako przy okazji. To raz. Dwa klimatyzacja nie tylko chłodzi powietrze, ale je przede wszystkim osusza. A to potężna zaleta w przypadku np. wilgotnych dni. Uruchomienie klimatyzacji i przestawienie nawiewu na grzanie sprawi, że przestaną parować szyby w aucie.

No dobrze, ale wyobraźmy sobie taki scenariusz: na zewnątrz jest zimno, ale i sucho, a do tego świeci słońce. Nie ma zatem ani potrzeby chłodzenia kabiny, ani wysuszania powietrza, bo na szybach nie zbiera się para. Czy w takim przypadku warto jeździć na włączonej klimie? Nawet jeżeli nie, to od czasu do czas należy ją uruchomić. I chodzi tu przede wszystkim o zdrowie – zarówno zdrowie pasażerów jeżdżących autem, jak i samego mechanizmu schładzacza.

W nieużywanej klimatyzacji zbiera się więcej bakterii

W układzie wentylacyjnym auta wyposażonego w klimatyzację zbiera się wilgoć. A ta tworzy środowisko szczególnie sprzyjające do rozwijania się grzybów i bakterii. Gdy układ nie pracuje przez całą zimę, staje się ich siedliskiem. W efekcie podczas uruchomienia schładzacza wiosną czy latem, kierowca i pasażerowie poczują nieprzyjemny zapach. A to dopiero początek. Bo zapach ten świadczy o tym, że podróżujący wdychają chorobotwórcze bakterie. Stąd już tylko krok od ataku alergii czy przeziębienia.

Warto pamiętać o tym, że kanały wentylacyjne klimatyzacji to idealne środowisko do rozwoju np. legionellozy. To poważna choroba, która prowadzi chociażby do ślepoty.

Aby w razie pojawienia się nieprzyjemnego zapachu przywrócić klimatyzacji pełną funkcjonalność, kierowca musi wykonać dezynfekcję kanałów wentylacyjnych. Zabieg kosztuje jakieś 100 do 150 zł. Systematycznie używając klimatyzację w sezonie zimowym, kierowca może odwlec w czasie wizję przeglądu schładzacza. Bakterie i grzyby nie będą się bowiem odkładać w kanałach wentylacyjnych w tak dużym stopniu.

Klimatyzacja OFF, a kompresor zaczyna rdzewieć

Zdrowie pasażerów jest najważniejsze. Warto pamiętać jednak o tym, że nieużywany schładzacz może też ulec awarii. Jeżeli nie włączycie go ani razu przez całą jesień, zimę i początek wiosny, na elementach ciernych sprzęgła sprężarki może się pojawić korozja. A to już tylko krok od usterki i konieczności wykonania remontu układu. Kompleksowo wykonana naprawa będzie kosztować od 1,5 do nawet 3 tys. zł.

Więcej o:
Copyright © Agora SA