Kierowcy są przyzwyczajeni do tego, że pierwszeństwo wyrażone znakiem D-1 "Droga z pierwszeństwem" przebiega na wprost. Nie zawsze tak jednak jest. Czasami ważność poszczególnych szlaków w miastach sprawia, że drogowcy postanawiają wyznaczyć tzw. pierwszeństwo łamane. To może zmienić kierunek na skrzyżowaniu w prawo lub w lewo. I choć z określeniem, który pojazd pojedzie pierwszy, kierowcy problemu nie mają. Trudność pojawia się w przypadku kierunkowskazu.
Zacznijmy jednak od początku. Znak D-1 "Droga z pierwszeństwem" bywa uzupełniony tablicą T-6. Znak ten ma kilka wariantów. Za każdym razem jego rola jest jednak dokładnie taka sama. Wskazuje rzeczywisty przebieg drogi z pierwszeństwem przez skrzyżowanie. Tabliczka przedstawia skrzyżowanie. Przebieg drogi, na której auta pojadą jako pierwsze, jest wyznaczony za pomocą grubej linii ciągłej. Cieńsza linia pokazuje, które drogi należy traktować jako podporządkowane.
Znak D-1 i tabliczka T-6 pozwalają na określenie pierwszeństwa na skrzyżowaniu. I załóżmy że przebiega ono w prawą stronę, a do tego kierujący chce pojechać w tym właśnie kierunku. Czy skręcając w prawo musi wrzucić kierunkowskaz? Wątpliwości prowadzących wynikają z tego, że cały czas poruszają się oni drogą z pierwszeństwem. Tyle że to jeszcze nie zwalnia ich z obowiązku sygnalizowania manewru, który niewątpliwie wykonują.
Kwestię tą w sposób wyczerpujący omawia art. 22 ust. 5 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Ten mówi wyraźnie że "kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować kierunkowskazem zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru". Skręcenie w prawo – nawet jeżeli jest zgodne z przebiegiem drogi z pierwszeństwem czy wymuszone znakiem nakazu – nadal według przepisów jest zmianą kierunku jazdy. To z kolei wymusza użycie kierunkowskazu. Nie ma tu miejsce na odrębną interpretację.
Brak sygnalizowania skrętu w przypadku pierwszeństwa łamanego stanowi złamanie reguł ruchu drogowego z dwóch powodów. Mowa o: