Youtuber prowadzący kanał motoryzacyjny pod nazwą Garbage Time jakiś czas temu stał się szczęśliwym posiadaczem jednego z Fiatów 126p, które trafiły do Australii.
Kultowy polski maluch eksportowany był do Australii przez zaledwie cztery lata - od 1989 do 1992 roku. Trudno się dziwić, że mocno już przestarzały w tamtym czasie Fiat nie odniósł sukcesu na drugim końcu świata. Bardziej zaskakujący jest sam pomysł importowania do kraju kochającego duże pickupy z potężnymi silnikami, samochodu z dwucylindrowym silniczkiem o pojemności zaledwie 650 cm2, mocy 24 KM i wielkości koła australijskiej ciężarówki.
Abstrahując od tych rozważań, małolitrażowy fiacik z Polski znów przypomniał o sobie Australijczykom. Tym razem z otchłani zapomnienia wyciągnął go jeden z tamtejszych youtuberów. Fiat żartobliwie nazwany przez prowadzącego jako „Tony" wziął udział w teście spalania. Swoją drogą ciekawe, czy autor tego nagrania zdaje sobie sprawę, że jego egzemplarz przypłynął z Polski, a nie Włoch. Jego konkurentem był znacznie popularniejszy, ale równie mało szanowany w Australii Ford Falcon z 1996 roku.
Dwa kontra osiem cylindrów
Porównanie Forda z 8-cylindrowym silnikiem o pojemności 5 litrów z naszym rachitycznym maluchem wydaje się równie abstrakcyjne, jak poczucie humoru prowadzącego. Tym bardziej, że autor nagrania chciał wyłonić w tym porównaniu bardziej ekonomiczne auto.
Test przeprowadzony został na odcinku 100 km na różnych kategoriach dróg, w tym autostradach. Na drogach szybkiego ruchu youtuber sprawdzał też prędkość maksymalną Fiata 126p, wyśmiewając m.in. jego kłopoty z podjazdem pod wzniesienie. Według Garbage Time jazda "Tonym" na pełnych obrotach jest jak przejażdżka „motocyklem w klatce" lub „taczką dla ludzi". Podczas nagrywanego testu autorowi filmu udało się rozpędzić Fiata do 102 km/h, czyli do prędkości mniejszej niż tą, którą dopuszczają australijskie przepisy. To może świadczyć tylko o tym, że... stan techniczny australijskiego malucha nie jest już najlepszy.
Sam miałem okazję w latach 90. jeździć kilkoma egzemplarzami Fiata 126p i wiem, że każdy z nich osiągał znacznie wyższe prędkości maksymalne. Oczywiście trzeba też pamiętać, że w tamtym okresie maluchy znane były z tego, że prędkość maksymalna, awaryjność, czy spasowanie elementów zależały od tego, jaki humor mieli pracownicy FSM pracujący na taśmie montażowej.
Ford Falcon nie popędzany, z delikatnie traktowanym pedałem gazu zużył przyzwoite 10,77 litra na 100 km. Z kolei nasz rodzimy Fiat na australijskich drogach zadowolił się zaledwie 5,6 litra na 100 km. Jednak nie o spalanie tu tak naprawdę chodziło. Podobnie jak w programach prowadzonych przez Clarksona nie chodzi o rzetelną recenzję testowanych samochodów, ale o show.