Obwodnica Warszawy może się nigdy nie zamknąć. Dlaczego? Przez mieszkańców Wesołej

GDDKiA chwali się, że obwodnica Warszawy jest prawie skończona. Ma już 68 km długości, ale budowa ostatnich kilkunastu może potrwać dłużej, niż przypuszczamy. Od 1990 r. inwestycję blokują mieszkańcy Wesołej.

Kiedy to się zaczęło, jeszcze w XX wieku, Wesoła była podwarszawską miejscowością. Teraz jest stołeczną dzielnicą Warszawa-Wesoła, ale w kwestii obwodnicy nic się nie zmieniło. Chodzi o decyzję środowiskową, której "generalna" nie jest w stanie uzyskać od co najmniej 17 lat, a nawet jeśli to się udaje, postępowanie jest blokowane przez mieszkańców. Przypomina o tym dziennikarz Portalu Samorządowego Jacek Krzemiński.

Po wielu latach od rozpoczęcia budowy niemal cały "warszawski ring" (tak lubią nazywać obwodnicę przedstawiciele GDDKiA) jest ukończony. Mierzy aż 68 kilometrów, brakuje tylko 14 km, ale mogą okazać się kluczowe. Chodzi o ostatni fragment wschodniej części obwodnicy o emocjonującym akronimie WOW, który się wziął od słów Wschodnia Obwodnica Warszawy. Więcej stołecznych wiadomości znajdziesz na stronie Gazeta.pl.

Dlaczego jest z nią taki kłopot? Plany jej powstania sięgają lat 80. Wtedy planiści zdecydowali, że będzie przebiegać przez miasteczko Wesoła. Jego mieszkańcy natychmiast zaczęli protestować, a władze nie zarezerwowały terenu pod tę inwestycję w planie zagospodarowania przestrzennego. Do pikiet szybko dołączyli mieszkańcy pobliskiego Sulejówka.

Budowa pozostałych odcinków obwodnicy trwała, a niewygodny temat WOW wrócił w 2005 roku. Wtedy GDDKiA przygotowała kilka wariantów poprowadzenia drogi, z których wybrała dwa najlepsze. Znów żaden nie przypadł do gustu mieszkańcom Wesołej, którzy zaczęli skarżyć decyzję GDDKiA do sądu administracyjnego.

Dwa warianty kluczowej części obwodnicy WarszawyDwa warianty kluczowej części obwodnicy Warszawy fot. GDDKiA

Czemu mieszkańcy Wesołej są tacy zdesperowani? Bo lubią ciszę i spokój

Dlaczego mieszkańcy dzielnicy Warszawa-Wesoła są tak nieustępliwi i skuteczni? Na jedno i drugie pytanie dość łatwo odpowiedzieć. Wesoła jest dzielnicą z dużą ilością zieleni, w której przyjemnie się mieszka. Budowa obwodnicy może oznaczać koniec tej sielanki.

Pierwszy z rozważanych wariantów (zielony) ma prowadzić przez zespół przyrodniczo-krajobrazowy "Las Milowy" z zachowanym w nienaruszonym stanie pasmem piaszczystych wydm śródlądowych. Na jego terenie jest też zabytkowy kościół Opatrzności Bożej z polichromiami autorstwa Jerzego Nowosielskiego.

Drugi (czerwony) wariant miał wieść przez otulinę Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Pierwszy teren jest państwowy (należy do Lasów Państwowych), natomiast na drugim są prywatne, atrakcyjnie położone działki.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad próbowała przeprowadzić proces legislacji najpierw czerwonego, a potem zielonego wariantu trasy. Oba bezskutecznie, bo urząd został uwikłany w długotrwałe procesy przed NSA.

Przykład WOW pokazuje, jak obstrukcją sądową można blokować rządowe decyzje

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że jednym z protestujących mieszkańców był zmarły w 2019 r. prominentny polityk PiS Jan Szyszko, który w latach 2015-2019 pełnił funkcję ministra środowiska, najpierw w rządzie Beaty Szydło, a później Mateusza Morawieckiego. Złośliwi twierdzili, że minister nie chciał mieć trasy koło własnego domu, zresztą tak samo jak większość mieszkańców Wesołej.

W całej sprawie najdziwniejsze są nieoczekiwane zwroty akcji w GDDKiA dotyczące wyboru trasy. Pierwotny wariant czerwony miał prowadzić dalej od centrum miasta i wiązać się z poprowadzeniem ruchu częściowo w tunelu, który miał powstać, ale przez tereny prywatne. W wariancie zielonym ziemia należy w całości do państwa, ale zbudowanie drogi wymaga wycięcia sporej połaci unikalnego lasu.

Efekt jest taki, że do dziś nie ma kluczowej części obwodnicy, która jest bardzo potrzeba Warszawie, bo usprawni stołeczny transport i tranzyt. Za to WOW na pewno uprzykrzy życie kilkunastu tysiącom osób mieszkającym w Wesołej. Niestety z autostradami jest podobnie jak z elektrowniami jądrowymi i zakładami karnymi. Niemal każdy docenia ich istnienie, ale prawie nikt nie chce mieć ich w sąsiedztwie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.