Burza śnieżna zbiera śmiertelne żniwa w USA. Kierowcy uwięzieni w samochodach

Nagły atak zimy w Stanach Zjednoczonych okrył śniegiem i sparaliżował wiele miast. Najwięcej do czynienia ze śmiertelnym żywiołem mieli kierowcy w Nowym Jorku i okolicach. Niektórzy utknęli w samochodach nawet przez dwa dni.

Burza śnieżna w USA wprowadziła stan klęski żywiołowej w Nowym Jorku oraz uniemożliwiła normalne funkcjonowanie w wielu miejscach Stanów Zjednoczonych. Przez kilkadziesiąt godzin spadły z nieba tony śniegu, które doprowadziły do śmierci kilkudziesięciu osób w całym kraju. Ponad połowa ofiar to mieszkańcy Nowego Jorku i okolic.

Więcej informacji ze świata motoryzacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

W samym hrabstwie Erie, w stanie Nowy Jork, przez trzy doby spadł ponad metr śniegu. We wtorek nad ranem urzędnicy wprowadzili zakaz używania samochodów w takich miastach jak Buffalo i Lackawanna. Wszystko z powodu tragicznych sytuacji, do których dochodziło przez ostatnie dni.

Wiele osób zginęło w wypadkach na śliskich i zaśnieżonych ulicach lub zatrzymując samochód na poboczu drogi w poszukiwaniu schronienia. Dochodziło również do zamarznięcia osób uwięzionych w kabinie samochodu. Niektórzy kierowcy spędzili nawet dwa dni bez możliwości wyjścia z auta. Liczba ofiar z pewnością wzrośnie, gdy polepszą się warunki i rozpocznie się mozolny proces sprzątania po burzy śnieżnej.

Zobacz wideo

Pojazdy służące do udzielania pierwszej pomocy były tak samo narażone na unieruchomienie przez śnieg jak zwykłe samochody osobowe. W pewnym momencie doszło do sytuacji, gdy prawie wszystkie pojazdy należące do Gwardii Narodowej, straży pożarnej i pogotowia ratunkowego były unieruchomione przez opady śniegu.

Porzucone i zablokowane w śniegu auta będą teraz wyzwaniem dla służb porządkowych, ponieważ utrudniają skuteczne odśnieżanie drogi przez pługi śnieżne. Do wyciągania samochodów ze śnieżnych zasp używa się nawet wózków widłowych.

Skutki zamieci śnieżnej najbardziej dotknęły Nowy Jork i jego okolice. W miastach takich jak Orlando i Houston zanotowano najniższe temperatury w historii. Średnie temperatury w centralnej części Stanów Zjednoczonych spadły grubo poniżej zera. W ciągu kilku dni z powodu burzy śnieżnej odwołano prawie 5 tys. lotów w całym kraju.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.