Z linii produkcyjnej we francuskim Molsheim zjechał właśnie dziesiąty i zarazem ostatni egzemplarz modelu Centodieci. Wyróżniający się swoim kontrowersyjnym wyglądem pojazd nawiązuje bezpośrednio do pierwszego współczesnego Bugatti - EB110. Nazwa Centodieci po włosku oznacza właśnie liczbę sto dziesięć. Dlaczego więc francuska marka zdecydowała się na posłużenie się włoską nomenklaturą?
Otóż EB110 był pojazdem stworzonym przez markę Bugatti Automobili, czyli włoską próbę wskrzeszenia francuskiej legendy. Jej siedziba położona była w miejscowości Campogalliano, niedaleko Modeny. Niestety lub też na szczęście, utworzone w 1987 roku przedsiębiorstwo nie odniosło spektakularnego sukcesu i już kilka lat później, dokładnie w 1995 roku, ogłosiło upadłość. Współczesne Bugatti Automobiles zawdzięczamy staraniom koncernu Volkswagen, który trzy lata później dokupił od włoskiego przedsiębiorcy Romano Artioliego prawa do marki. Tym razem jednak udało się na stałe powrócić markę do żywych, dzięki czemu mamy przyjemność oglądać takie pojazdy jak opisywany hipersamochód.
Nadwozie ostatniego egzemplarza opatrzone zostało białym lakierem o nazwie Quartz White, który ładnie uwypukla wszelkie szczegóły dość nieoczywistego nadwozia. Świetnie też współgra z karbonowymi dodatkami oraz niebieskim wnętrzem. Przyjemnym dla oka smaczkiem są potężne zaciski hamulcowe, również wykończone w błękicie (odcień Light Blue Sport).
Podobnie jak samochód Bugatti z lat 90., Centodieci to również wyczynowa bestia. Jego sercem jest kultowy już 8-litrowy silnik W16 o mocy 1600 KM, dzięki któremu maszyna przyspiesza od 0 do 100 km/h w 2,4 sekundy, osiągając maksymalnie 380 km/h.
Jak przekazuje jeden z dyrektorów Bugatti, Christophe Piochon - "Cała limitowana seria dziesięciu sztuk była tak wyczekiwana przez naszych klientów, że została wyprzedana jeszcze przed oficjalną prezentacją. Teraz jesteśmy zachwyceni, widząc, że ostatni egzemplarz został dostarczony nowemu właścicielowi po intensywnym procesie rozwoju, testowania i tworzenia na zamówienie, niezbędnym do stworzenia produktu tak znaczącego i rzadkiego jak Centodieci". Co ciekawe, nie tylko Centodieci znalazł nowego nabywcę przed czasem. Dotyczy to także wszystkich aktualnie produkowanych pojazdów, a więc 100 ostatnich Chironów, 99 Mistrali, a także 40 egzemplarzy szalonego Bolide.
Centodieci to pewnego rodzaju klamra, która spina najnowszą historię marki. Producenci (sic!) rozwijali projekt potężnie wyglądających, masywnych dwuosobowych maszyn, począwszy od EB-110, poprzez jego bezpośredniego spadkobiercę, model Veyron, skończywszy na klejnocie w koronie, jakim jest Chiron.Teraz jednak nastał czas na zmiany, które spowodują, że kolejne pojazdy Bugatti będą już czymś zupełnie nowym.
W wywiadzie dla Auto Express, Mate Rimac, dyrektor generalny spółki Bugatti-Rimac, przekazał, że marka pracuje właśnie nad następcą modelu Chiron. Co ciekawe, będzie to pojazd hybrydowy. Jak zdradził, prace nad nowym układem napędowym rozpoczęto już na dwa lata przed przejęciem Bugatti przez chorwackiego producenta. Można więc spodziewać się czegoś zupełnie kosmicznego - zdaniem przedsiębiorcy napęd zaskoczy wszystkich. Przy okazji dodał, że pojazd nie będzie miał niczego wspólnego z Chironem, czy innymi projektami Rimaca. Nie pozostaje już nic innego, jak tylko wyczekiwać nowego przedstawiciela legendarnej już marki.