Wjechał na przejazd pod opadającymi rogatkami. I znalazł się sam na sam z pociągiem [WIDEO]

Opadające rogatki to wyraźny sygnał, aby na przejazd kolejowy nie wjeżdżać. Nawet gdy w pobliżu nie widać pociągu. Przekonał się o tym kierowca, który przez swój pośpiech znalazł się w potrzasku. Aby się uwolnić, musiał zniszczyć rogatkę.
Zobacz wideo Słoneczna Kalifornia i niesamowite samochody. Byliśmy na targach samochodowych w Los Angeles

Wjeżdżanie na przejazd kolejowy pomimo zamkniętych rogatek to prosta droga do tragedii, dlatego policja tak często patroluje te miejsca i wystawia mandaty. A ich wysokość po styczniowych zmianach znacznie wzrosła i wynosi dziś aż dwa tysiące złotych (i 10 punktów karnych).

Wjechał na przejazd pomimo opuszczających się rogatek. I utknął

Pomimo to w sieci regularnie pojawiają się kolejne filmiki pokazujące wyczyny kierowców na przejazdach kolejowych. Tym razem do tragedii nie doszło, ale kierowca musiał ratować się, niszcząc półrogatkę.

Zdarzenie miało miejsce pomiędzy miejscowościami Niedrzwicą a Wilkołazem w woj. lubelskim jeszcze w październiku, ale policja opublikowała nagranie dopiero teraz. Kierowca volkswagena zupełnie nie przejął się pulsującym, czerwonym światłem i wjechał na przejazd pod opadającymi półrogatkami. Najwyraźniej dopiero stojąc przy samych torach dostrzegł zbliżający pociąg i zmienił zdanie.

Znalazł się jednak w potrzasku i - aby móc uniknąć zderzenia z pociągiem - musiał wyłamać półrogatkę i wrócić na jezdnię. Cała sytuacja niewiele go jednak nauczyła, bo po przejeździe pociągu nie czekał nawet na otwarcie półrogatek i zgaszenie świateł, aby przejechać na drugą stronę. Pośpiesznie ruszył, zostawiając zniszczoną rogatkę na środku chodnika.

Zobacz wideo

Na nieszczęście kierowcy nagranie dotarło do policjantów z kraśnickiej komendy, którzy postanowili odnaleźć sprawcę zdarzenia. Funkcjonariusze szybko ustalili, że kierującym był 58-letni mieszkaniec powiatu kraśnickiego i zaprosili mężczyznę do siebie.

Ten przyznał się do winy i - jak opisuje policja - wyraził chęć dobrowolnego poddania się karze grzywny 2000 zł. Kierowca nie dostał jednak mandatu, a jego sprawa trafiła do sądu. Grozi mu kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny w wysokości przynajmniej 2000 złotych.

Więcej o przepisach ruchu drogowego przeczytasz na Gazeta.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.