Na butelkę, na kolce, na pręt lub na drut to wciąż popularne metody okradania kierowców nad Wisłą. Przestępcy stosują je od dawna, ale część kierowców dalej daje się nabierać. Tym razem ofiara straciła w ten sposób ogromną sumę pieniędzy.
Do kradzieży doszło w bliżej nieokreślonym miejscu w centrum Warszawy. Jak opisuje policja, przestępcy obserwowali mężczyznę, który udał się samochodem do kantoru, a następnie do banku. Nosił on przy sobie skórzaną torbę, w której mogły znajdować się pieniądze.
Gdy mężczyzna był w banku złodzieje włożyli w koło jego subaru metalowy pręt, aby w ten sposób wywabić go z auta. Sami ukryli się, czekając na ofiarę. Po ruszeniu z miejsca kierowca usłyszał oczywiście niepokojący hałas i szybko wysiadł z auta, sprawdzić źródło dźwięku. W tym momencie jeden z przestępców zakradł się do auta i wziął z tylnej kanapy torbę z pieniędzmi. W środku było ponad 23 tys. dolarów w gotówce.
Ofiara kradzieży zdała sobie sprawę z tego, co się stało dopiero kilka minut później. Mężczyzna - gdy dostrzegł, że zniknęła jego torba - zadzwonił na policję. Sprawę przyjęli śledczy ze śródmiejskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu. Przez wiele tygodni śledzili nagrania z monitoringu, obserwowali miejsca zdarzenia i prowadzili działania operacyjne - opisuje policja.
Dopiero niedawno udało się dotrzeć, do jednej z osób, która najpewniej brała udział w przestępstwie. To obywatel Gruzji, który - jak udało się już ustalić - nie działał sam i wraz ze swoją grupą ma już na koncie podobne przestępstwa. Funkcjonariusze szukają teraz jego wspólników.
Mężczyzna został już aresztowany na trzy miesiące. Usłyszał też już zarzut kradzieży i ukrywania dokumentów, które znajdowały się w skradzionej torbie, za co będzie odpowiadał przed sądem. Grozi mu do 5 lat więzienia.