Ostatni Maluch zjechał z taśmy linii produkcyjnej w Bielsku-Białej 22 września 2000 roku. Polonez produkowany pod agendą Daewoo, zakończył żywot w Warszawie 22 kwietnia 2002 roku. I od tego momentu spokojnie można mówić o tym, że produkcja polskich samochodów przeszła do historii. Do historii w dużej mierze przeszła też polska myśl techniczna w motoryzacji. Chociaż zaraz, zaraz. Przecież auta made in Poland mają powrócić. O czym donosiliśmy m.in. w serwisie Gazeta.pl.
Przeglądając zapowiedzi, wirtualne szkice, koncepty i plany można dojść do wniosku, że już niedługo polska motoryzacja stanie się potęgą. Bo mówi się o powrocie Syreny, Poloneza czy Izerze. Tyle że na razie poczucie powrotu do pierwszej ligi (choć de facto nigdy w pierwszej lidze w motoryzacji nie graliśmy) jest wyłącznie wirtualne. Opiera się na wcześniej wspomnianych zapowiedziach i szkicach. Bo poza nimi niewiele mamy. I na razie niewiele mieć raczej będziemy...
Flagowym projektem jest Izera. To model, który ma zelektryfikować polskie drogi. To m.in. za jego sprawą w roku 2025 po naszym kraju ma jeździć milion e-aut. Tak przynajmniej deklarował premier Morawiecki. Deklarował, no właśnie... Z Izerą jest jednak kilka problemów. Choć spółka stojąca za tą marką (czyli ElectroMobility Poland) powstała w roku 2016, do dziś o samym samochodzie wiadomo niewiele.
Wiadomo, że model ma mieć światowego partnera, który dostarczy platformę. I jak deklarował ostatnio prezes EMP, jego renoma ma zamknąć usta niedowiarkom. Na tym jednak kończą się konkrety. To samo dotyczy fabryki. Działka pod jej budowę już jest. Firma nie ma jednak jeszcze... 2 miliardów złotych potrzebnych do jej budowy. Podsumowanie? Izera miała być polska, a na razie najbardziej polski jest... zarząd EMP. Izera miała już jeździć po drogach, a na razie nadal pozostaje papierowym projektem. Rzeczywiście sukces...
W połowie roku 2020 odżyły polskie nadzieje na powrót Poloneza. I nie, to nie był żart. Vosco Automotive, czyli formalnie FSO Syrena w Kutnie S.A., zaprezentowało koncept. Liftback wygląda wręcz porażająco. Ma nowoczesną i majestatyczną linię. A do tego blisko 5,2 metra długości. Napisaliśmy liftback? No to mieliśmy na myśli sportbacka klasy premium. Tak właśnie model tytułuje ewentualny producent. Ewentualny, bo FSO w Kutnie być może zrealizuje projekt, ale też dopiero w przyszłości i dopiero po uporaniu się z elektryczną Syreną.
Ciekawostka? FSO w Kutnie ma całą kolejkę nowych pomysłów. Po Syrenie i Polonezie przyjdzie czas na Warszawę, Nysę czy Żuka. Ale w czekaniu na te projekty, doradzamy sporą dozę cierpliwości.
Autem, które ma polskie logo na masce i jest najbliżej seryjnej produkcji, bez wątpienia jest nowa Syrena. Tyle że Syrena nie nazywa się Syrena, a Vosco S106EV. Model to 4-osobowe auto segmentu B. Ma pięcioro drzwi, 156-konny silnik elektryczny z momentem o wartości 450 Nm oraz baterię o pojemności 31,5 kWh. Ta przekłada się na realny zasięg wynoszący od 210 do 250 km. I choć na stronie firmy można znaleźć wpis mówiący o tym, że jest ona "jedynym producentem skonstruowanego w Polsce auta z homologacją", nigdzie nie można znaleźć cennika czy informacji o możliwości składania zamówień. To trochę utrudnia kontakt z klientem...
Polski przemysł motoryzacyjny nie istnieje? Nie do końca. Bo choć typowo polskie marki zdążyły umrzeć śmiercią naturalną, w naszym kraju nadal produkuje się samochody. Tyle że z zagranicznymi logo. Przykład? Jednym z lepszych jest Fiat 500. Model powstaje w Tychach od roku 2007. Volkswagen w Poznaniu produkuje model Caddy i Transporter, a we Wrześni Craftera. W Polsce produkowane są też silniki. Toyota w Wałbrzychu składa litrowe benzyniaki, a w Jelczu-Laskowicach jednostkę 1.5 litra. Mercedes w Jaworze z kolei montuje 4-cylindrowce stosowane w modelach od klasy A do S.