Klasyczna statyczna prezentacja nowego modelu wygląda następująco. Na scenę wychodzą przedstawiciele marki, opowiadają o swojej pozycji na rynku i planach na najbliższe lata, zaczynają wprowadzać głównego bohatera, ten wyjeżdża na scenę, poznajemy więcej szczegółów, a na koniec można zadać kilka pytań w sesji Q&A. Potem wszyscy fotografują auto, czasem da się jeszcze porozmawiać z ekspertami. O nowych samochodach regularnie piszemy na stronie głównej gazeta.pl.
Wczoraj w Paryżu do pewnego momentu było dokładnie tak samo. Jednak po samej prezentacji można było pójść na wywiady z najważniejszymi osobami w całej marce. I to dosłownie najważniejszymi. To lista, którą dostaliśmy w zaproszeniu:
Paryska impreza była czymś więcej, niż tylko pokazem koncepcyjnego Oli. Citroen zmienił swój logotyp, a to zawsze przełomowy moment w historii każdej marki. Loga zmienia się, żeby nadążyć za zmieniającymi się czasami nie tylko pod względem wizualnym.
To zawsze znacznie głębsza rewolucja niż nowy znaczek na salonach i maskach aut. To początek kolejnego rozdziału w długiej historii producenta. Nie bez powodu tak wiele marek robi to właśnie teraz, kiedy cała branża wjeżdża w erę elektromobilności.
Odważna stylistyka Citroena Oli to tylko pretekst do rozmowy o przyszłości motoryzacji. Nie będziemy się na niej skupiać, a wszystkich zainteresowanych odsyłamy do naszej galerii, gdzie znajdziecie zdjęcia z prezentacji oraz te prasowe, starannie przygotowane przez producenta. Szalony dizajn Oli nie jest tu najważniejszy.
Citroen Oli waży około 1000 kg, ma zużywać znakomite 10 kWh/100 km, a na jednym ładowaniu przejechać 400 km.
Akumulator o pojemności 40 kWh nikomu nie zaimponuje, ale jeśli Oli rzeczywiście potrafiłoby się zakręcić wokół 10 kWh/100 km, to byłby w zupełności wystarczający nawet dla kogoś, kto czasem rusza w trasy poza miasto, prawda? Zwłaszcza, że z szybkiej ładowarki da się pikapa (?) Citroena naładować od 20 do 80 proc. w 23 minuty.
Citroen Oli jedzie inną drogą niż aktualne elektryki. Te najnowsze i najbardziej chwalone są teraz minivanopodobnymi SUV-ami. Wielkie, napompowane, często irracjonalnie szybkie, napchane najnowszymi technologiami i bardzo ciężkie z powodu dużych akumulatorów. Bardzo przyjemne dla kierowcy i imponujące pod wieloma względami, ale...
Koszmarnie drogie. Citroen Oli chce rzucić całej branży wyzwanie i pokazać, że da się inaczej. W myśl filozofii "mniej znaczy więcej" stawia akcenty inaczej.
Ucina koszty, gdzie tylko się da i stara się być jak najbardziej przystępny. Koronny przykład? Niska masa to niższe zużycie energii. Niższe zużycie energii to możliwość zainstalowania mniejszego akumulatora. Dwukrotnie mniejszy akumulator to niższa cena... Możliwe więc, że elektryk zaprojektowany w myśl tej filozofii nie będzie już tylko autem dla wybranych. Citroen chce otworzyć drzwi do świata elektromobilności jak najszerzej.
Stąd ultralekkie, niesamowicie wyglądające fotele i jak najlżejsze materiały pochodzące z recyklingu. Minimalistyczny projekt wnętrza ma sporo z Ami, a na pokładzie znajdziemy tylko najpotrzebniejsze wyposażenie. Próżno szukać choćby ekranów, ponieważ Citroen tym konceptem zadaje sporo pytań:
I tak dalej i tak dalej.
Citroen Oli w tej formie na drogi oczywiście nie wyjedzie. Jest poligonem doświadczalnym, na którym Citroen będzie teraz badał swoje pomysły. Stąd taka szalona i odważna stylistyka oraz aż tyle dziwnych pomysłów. A nuż klienci stwierdzą, że system multimedialny jest im zupełnie niepotrzebny, a niezabudowane fotele to strzał w dziesiątkę? Wtedy takie pomysły trafią do produkcyjnych samochodów.
Najlepszym dowodem, że z takiego konceptu może wyrosnąć coś ciekawego jest przecież Citroen Ami. Kiedyś ciekawostka, teraz produkcyjny model, który w 2023 r. wjedzie na wiele europejskich rynków, w tym polski. Co ciekawe, w Niemczech zainteresowanie było nim na tyle spore, że Opel zdecydował się stworzyć swojego bliźniaka.
W motoryzacji nie ma jednego przepisu na sukces i samochodu idealnego. Dlatego przez tyle lat bestsellerem był i Fiat 500, i Mercedes Klasy S. Citroen Oli wraz z całą marką idzie trochę pod prąd aktualnych trendów i szuka odpowiedzi, jak stworzyć przystępnie cenowego, a przy tym wciąż pełnego pozytywnej energii i frajdy z jazdy elektryka.
Dla kierowców to znakomita informacja. Im więcej takich projektów, tym większy będzie wybór, a ceny niższe. Jesteśmy bardzo ciekawi, co z szalonego Oli przeniknie do produkcyjnych Citroenów. I czy rzeczywiście w najbliższym czasie uda się wypuścić na drogi elektryka o wadze 1000 kg i rozsądnym zasięgu.
Za pomysły Citroena trzymamy kciuki. e-motoryzacja będzie potrzebowała takich aut.