Na wschodzie Polski już trzeba zmienić opony... Spokojnie, ale patrz na migoczący asfalt

Po trzydziestopniowych upałach wrzesień przywitał nas zimnem. Tak jakby zapomniał, że lato trwa prawie do jego końca. Na wschodzie Polski pojawia się już mróz. To oznacza, że trzeba zmienić opony?

Upalne lato skończyło się błyskawicznie. Po trzydziestostopniowych upałach i nocach, kiedy termometry wskazywały po 20 stopni nagle po zachodzie słońca musimy zakładać swetry lub bluzy. Na wschodzie Polski pojawiły się nawet przymrozki. Zaskakujący mróz to jedna z największych pułapek, jakie mogą czekać na kierowcę. Trzeba już myśleć o zmianie opon z letnich na zimowe? Aktualną prognozę pogody znajdziesz na stronie głównej gazety.pl.

Naszym zdaniem jest na to jeszcze zdecydowanie za wcześnie, ale każdemu kierowcy ze wschodu Polski powinna się zapalić lampka ostrzegawcza. Trasa bardzo wczesnym porankiem? Chłodny wrzesień może wam splatać figla. Im bliżej jesieni, tym o śliską nawierzchnię będzie łatwiej.

Kiedy zmienić opony na zimowe?

Producenci opon są zgodni, że trudno jest wskazać jedną konkretną datę, w której należy dokonać wymiany ogumienia. To wszystko zależy od pogody. Badania wskazują, że odpowiednim momentem na zmianę opon na zimowe jest okres, w którym maksymalna temperatura powietrza w ciągu dnia sięga 7 stopni Celsjusza. Są to warunki, w których zachodzi już bardzo duże prawdopodobieństwo opadów śniegu i przymrozków.

Na razie można się więc wstrzymać. Letnie opony dalej powinny się dobrze sprawować, choć w naprawdę zimne poranki trzeba pamiętać, żeby jechać wolniej i ostrożniej. Kierowcy zwykle ruszają zmieniać opony gdzieś w okolicach listopada. Wielu ekspertów radzi, żeby nie zwlekać ze zmianą opon na zimowe i zrobić to już w październiku.

Mogą się pojawiać miejsca, gdzie asfalt zmieni się w czarny lód

Opony letnie to wciąż najlepszy wybór dla kierowców. Przy aktualnej wrześniowej pogodzie będą się znakomicie sprawować przez większość doby. Jednak, jeśli w waszej okolicy przymrozki zaczną się powtarzać, to na niektórych drogach może się pojawić czarny lód.

Są miejsca, gdzie oblodzenie na jezdni występuje wyjątkowo często. Informują też o tym stosowne znaki przy drodze. Uważać należy przede wszystkim w okolicy zbiorników wodnych, rzek i mokradeł, gdzie powietrze ma znacznie większą wilgotność. Tam nawierzchnia zamarza najszybciej. Niebezpieczne są też obszary zalesione, pagórkowate, mosty, wiadukty i tunele. Po naprawdę zimnej nocy, zanim droga się nie nagrzeje od słońca, w takich miejscach lepiej zwolnić.

Jak rozpoznać, że na drodze znajduje się czarny lód?

Gołoledź to wyjątkowo groźne zjawisko, które może doprowadzić do poważnego wypadku. Uważać muszą nie tylko kierowcy, ale także piesi, bo lód często pojawia się również na chodnikach. Czarnego lodu nie widać, a kierowca nie jest gotowy na nagłą utratę przyczepności.

Dlatego zawsze przy minusowych temperaturach musimy zachować czujność. Jeśli powierzchnia asfaltu odbija światło, zarówno naturalne jak i sztuczne, wtedy zachodzi duże prawdopodobieństwo oblodzenia. Ponadto, warto również patrzeć na otoczenie. Lód pojawi się na przydrożnym płocie, drzewach i znakach. Jeśli kierowca poczuje się niepewnie, powinien co pewien czas delikatnie przyhamować na prostym odcinku i sprawdzić reakcję auta. Jeżeli pojazd zacznie się ślizgać, wątpliwości zostaną rozwiane. Temu zjawisku będzie też towarzyszyć "luz" w układzie kierowniczym i brak szumu generowanego przez toczące się koła.

Jeżeli okaże się, że poruszamy się po oblodzonej nawierzchni, unikajmy gwałtownych reakcji. Szybkie ruchy kierownicą czy nagłe hamowanie doprowadzą do wpadnięcia w poślizg. Przede wszystkim starajmy się ostrożnie zmniejszyć prędkość. Hamulce zapewne okażą się nieskuteczne, więc najlepszy sposób na zwolnienie to redukowanie biegów i zdejmowanie nogi z gazu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.