"Poprawia się dostępność aut". Ile miesięcy trzeba czekać i ile średnio kosztują auta

Kondycja motoryzacyjnego rynku pierwotnego w Polsce poprawia się. Na samochody czekamy krócej, klienci stali się mniej wymagający, a dostępność modeli rośnie. Tendencję wzrostową wykazuje jednak jeszcze jeden czynnik. Ceny nowych aut...

O rynku motoryzacyjnym szerzej opowiadamy również w serwisie Gazeta.pl.

Polacy przyzwyczaili się do tego, że sprzedawcy samochodów na pytanie o czas produkcji danego modelu odpowiadali wzruszeniem ramion. Czasami było to 12 miesięcy, czasami 15 miesięcy, a czasami... wcale! I choć tak właśnie przez jakiś czas wyglądała nowa rzeczywistość branży moto, powoli zaczyna się ona zmieniać. Na plus tym razem! Stopniowo wracamy do normalności. Tyle że to zależy od dwóch czynników.

Zobacz wideo Warszawa. Mężczyzna wyjął broń podczas kłótni na parkingu. Później uciekał przed policją

Ile czekamy na nowe auto? 10, a właściwie to 2 miesiące

Po pierwsze wreszcie moce przerobowe fabryk zaczynają wracać do względnie normalnych warunków. I choć dziś jest jeszcze spora kolejka produkcyjna, którą firmy muszą rozładować, korzystny trend powoli zaczyna wyglądać zza rogu. Przykład? Obecnie na pojazd zbudowany w zgodzie z własną i spersonalizowaną konfiguracją trzeba zaczekać jakieś 10 miesięcy. Jeszcze pół roku temu sprzedawca na takie zamówienie na ogół odpowiadał, że nie da się go zrealizować. To jednak nie koniec.

Gdy weźmiemy pod uwagę czas, w jakim jesteśmy w stanie niejako zdobyć poszukiwany model samochodu przeglądając zasoby kilkudziesięciu dilerów danej marki w całej Polsce, to ten uśredniony wynik skraca się radykalnie. Możemy powiedzieć, że zdobycie poszukiwane auta zajmuje obecnie w Polsce średnio ok. 2,5 miesiąca i tu widzimy znaczącą poprawę względem poprzednich kwartałów – informuje Sylwester Łagowski, koordynator działu zamówień w Carsmile.

Które modele samochodów są dostępne w salonach od razu?

Jakie samochodu można kupić w Polsce prawie "od ręki"? W ciągu mniej więcej miesiąca da się odebrać z salonu niektóre wersje BMW X3, BMW serii 8, Hyundaia i10, Hyundaia Konę, Forda Pumę, Forda Kugę, Peugeota 308, Peugeota 3008, Suzuki Swift, Suzuki Vitarę, Mercedesa CLA, Volkswagena T-Crossa, Seata Ibizę, a także Audi A4, Q7, Q8 czy e-tron. Mówimy oczywiście o wersjach wcześniej skonfigurowanych przez dealera. Na jakie samochody trzeba czekać długo? No i tu listę otwiera... Toyota Corolla w wersji kombi i sedan. Poza tym nie da się kupić "od ręki" Porsche 718 Caymana Coupe, Dacii Spring, BMW i4 oraz X7, Audi e-trona GT czy Tesli 3.

Zdjęcie ilustracyjne. Od 2024 roku Volkswagen będzie sprzedawał wyłącznie samochody elektryczne. To przesada?

Krótszy czas oczekiwania to jedno. Zmienili się też klienci

Moce przerobowe to jedno. Drugim i niewiele mniej ważnym składnikiem tego sukcesu jest fakt, że zmieniło się też podejście klientów. Stali się mniej roszczeniowi, a do tego są w stanie pójść na większe ustępstwa, aby móc odebrać samochód wcześniej.

Normą jest dziś prezentowanie klientowi dwóch ofert: auta stworzonego według indywidualnej konfiguracji, na które trzeba czekać średnio ok. 10 miesięcy, a często dłużej, oraz samochodu dostępnego w znacznie krótszym czasie, często nawet "od ręki" ale w innej wersji silnika czy wyposażenia. – mówi Michał Knitter, wiceprezes Carsmile.

Przed pandemią druga z opcji zostałaby odrzucona w przedbiegach. Dziś natomiast jest bardzo często wybierana. Poza tym druga z opcji otwiera jeszcze jedną drogę. Bo czasami "miejsce produkcyjne" danego modelu zarezerwowane wcześniej przez salon może się stać oczkiem, które pozwoli na wyprodukowanie samochodu marzeń klienta. Modyfikacje specyfikacji są możliwe do wprowadzenia często nawet do dwóch czy półtora miesiąca przed wyprodukowaniem.

Samochody są łatwiej dostępne, ale cały czas... drożeją!

Samochodów jest więcej, skraca się czas oczekiwania, zmieniają się postawy klientów i... chyba na tym kończą się dobre informacje. Bo jednocześnie ceny nowych aut cały czas rosną. I w tym przypadku stosowana jest zasada piramidy odwróconej. Bo szczególnie drożeją pojazdy z mniejszych segmentów. Powód? Dobija je kosztowne wyposażenie w zgodzie z nowymi normami bezpieczeństwa, a do tego oczywiście inflacja, ceny surowców czy ograniczenia w kwestii półprzewodników.

Jak informują specjaliści Carsmile, każdy miesiąc zwłoki w zamówieniu auta, to dodatkowy koszt rzędu 38 zł netto doliczonych do miesięcznej raty najmu w segmencie najtańszych pojazdów.
Więcej o: