GDDKiA wydaje komunikat o suszy i drogach. "Kosić czy nie kosić? Oto jest pytanie"

W Polsce pojawiają się pierwsze objawy suszy. A to sprawiło, że GDDKiA musiało podjąć decyzję o... wstrzymaniu koszenia traw przy drogach. Pomysł wydaje się dość dziwny, ale jego geneza sięga tak naprawdę jeszcze lat 70. XX wieku!

O sytuacji na drogach w Polsce szerzej opowiadamy również w serwisie Gazeta.pl.

GDDKiA ogłosiło właśnie, że nie ma zamiaru... kosić traw przy drogach. W tym jednak przypadku nie chodzi o oszczędności czy dziurę w budżecie dyrekcji. Powodem jest susza. Susza, która może właśnie zaczynać się w Polsce.

Zobacz wideo Ognisty rydwan w praktycznym wydaniu - sprawdzamy Cuprę Ateca

GDDKiA jednak będzie kosić rowy. Ale tylko gdzieniegdzie

Od kilku tygodni opady deszczu w Polsce są raczej symboliczne – może pomijając niektóre regiony kraju. Z tego powodu GDDKiA podjęła decyzję mówiącą o ograniczeniu powierzchni koszenia pasów zieleni przy drogach. Oczywiście zakazem koszenia nie będzie objęty cały kraj. Bo dbałość o stan hydrologiczny kraju nie jest przecież nadrzędnym celem dyrekcji. Zatem koszenia będą przeprowadzane, jednak przede wszystkim w tych miejscach, w których jest to konieczne.

Koszenie trawy przy drogach tylko z uwagi na... bezpieczeństwo!

Słowo konieczność zależy zdaniem oficjeli GDDKiA przede wszystkim od działania jednego czynnika. I czynnikiem tym jest bezpieczeństwo, czyli priorytet nadrzędny. Po pierwsze bujna roślinność nie może ograniczać widoczności ani przesłaniać znaków drogowych. Po drugie rośliny porastające rowy nie mogą blokować sprawnego odprowadzenia wody z jezdni w sytuacji, w której opady ostatecznie pojawią się w kraju.

Wydawanie komunikatu przez GDDKiA dotyczącego koszenia traw może się wydawać nieco śmieszne. To jednak pewnie element komunikacji z kierowcami. Komunikacji, która ma pokazywać, że wysokie trawy przy poboczach nie są wynikiem zaniedbań, a wszechstronnego sposobu myślenia i analizy wykonanej przez pracowników dyrekcji odpowiedzialnych na drogi w Polsce.

Wielki plan melioracji, czyli masowo budujemy rowy od lat... 70.!

Poza tym takie komunikaty idealnie wpisują się w tendencję, która jest znana w Polsce od wielu lat. Kwestia melioracji pojawia się na tapecie od czasów powojennych. Topowa stała się tak naprawdę jeszcze w latach 70. XX wieku, czyli dokładnie w złotej dekadzie Gierka. To za czasów towarzysza Edwarda powstał przecież wielki plan melioracyjny i masowo zaczęto kopać rowy przy drogach.

Warto jednak pamiętać o tym, że 50 lat temu plan melioracyjny miał całkowicie inny cel. Wtedy chodziło o odprowadzanie wody z pól. Jej zaleganie wiosną i latem znacznie utrudniało prace polowe i zagrażało stabilności tak napiętej w tym czasie gospodarki żywieniowej. Dziś rowy nie odprowadzają wody, a raczej ją utrzymują i pełnią funkcję eko. Odpowiadają za umożliwienie retencji, poprawę utrzymania wilgotności w glebie, obniżenie temperatury powierzchni ziemi oraz zwiększenie powierzchni pochłaniającej dwutlenek węgla.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.